"W związku z obostrzeniami i brakiem możliwości sprzedaży w sklepach stacjonarnych nasza strata operacyjna w marcu wyniosła 120 mln zł. W kwietniu szacujemy, że wyniesie ona 110 mln zł" - powiedział Łoboda podczas telekonferencji.
Według niego, przykład krajów, w których zostały wcześniej otwarte sklepy pokazuje, że obroty w nich wynoszą 30%, a czasami dochodzą do 50% poziomu notowanego w tym samym okresie 2019 r.
"Ujawnione obostrzenia dotyczące działalności galerii handlowych w naszym kraju od 4 maja wskazują, że będą to bardzo trudne warunki do prowadzenia handlu. Stąd dochodzenie do obrotów sprzed pandemii będzie trwało miesiącami, jak nie latami" - dodał wiceprezes.
Łoboda szacuje, że w I półroczu tego roku nie uda się spółce sprzedać towaru o wartości około 400 mln zł, a w całym roku ta wartość wyniesie około 1 mld zł.
"Pierwsze półrocze w naszej branży należy do najlepszych pod względem obrotów, a praktycznie zostało nam zabrane. Dlatego podjęliśmy negocjacje z wynajmującymi, a w przypadku niecałych 30% ogólnej powierzchni handlowej wykorzystywanej przez naszą grupę chcemy odstąpić od umowy. Celowo mówimy o powierzchni, a nie liczbie placówek, gdyż umowy z wynajmującymi dotyczącą konkretnej powierzchni. Jeżeli do 4 maja się nie porozumiemy z wynajmującym, to będziemy się starać przesuwać pracowników tych salonów do innych zadań. Ze zdecydowaną większością wynajmujących powinniśmy się jednak porozumieć" - dodał wiceprezes.
Wiceprezes podkreślił, że duzi operatorzy z którymi prowadzone są negocjacje posiadają również swoje galerie w innych krajach, w których LPP ma swoje salony sprzedaży.
"W naszych działaniach nie jesteśmy osamotnieni. Wiemy, że podobne odstąpienia od umów z częścią wynajmujących złożyły takie firmy jak CCC, Martes Sport, Sfinks, Lancerto czy Ochnik. Umowy, które zostały podpisane kilka lat temu w obecnej sytuacji nie opisują wzajemnych świadczeń" - dodał.
LPP zarządza markami modowymi Reserved, Cropp, House, Mohito i Sinsay. Spółka jest notowana na GPW w Warszawie od 2001 roku.