Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Michał Żuławiński
|

Nowe dziecko GPW z problemami. Złego wrażenia naprawić się już nie da

2
Podziel się:

Po ponad pół roku istnienia rynek GlobalConnect dostarcza Giełdzie Papierów Wartościowych więcej bólu głowy niż korzyści. Ambitne globalne plany są dotkliwie weryfikowane przez polską rzeczywistość.

Nowe dziecko GPW z problemami. Złego wrażenia naprawić się już nie da
Nowy rynek GPW (GlobalConnect) szału nie robi i wygląda na dużą wtopę (GPW/flickr.com)

Uruchomienie nowego rynku na Giełdzie Papierów Wartościowych to wydarzenie rzadkie, szczególnie jeśli mowa o obrocie akcjami spółek. Od startu NewConnect, na którym notowane są podmioty mniejsze niż na rynku głównym, w które inwestują głównie polscy inwestorzy indywidualni (zagraniczny kapitał obecny jest śladowo, preferuje "duży parkiet"), minęło 15 lat. GlobalConnect miał dopełnić portfolio GPW o możliwość handlowania akcjami spółek zagranicznych i to tych z absolutnej światowej czołówki.

Przyciągnięcia Apple’a, Amazona czy Microsoftu do pełnoprawnego debiutu na GPW to oczywiście pomysł rodem z financial-fiction. Polska giełda chciała jednak skorzystać z funkcjonującego z powodzeniem na innych parkietach (m.in. w Wiedniu) mechanizmu pozwalającego na notowanie akcji dowolnych spółek bez ich zgody. Co więcej, notowania te odbywają się w polskich godzinach handlu i w krajowej walucie, co dla części inwestorów stanowi kolejną zaletę.

Zasygnalizowana w trakcie pandemii idea uruchomienia GlobalConnect była ciekawa i wpisywała się w obserwowane od kilku lat trendy otwierania się polskich inwestorów na aktywa zagraniczne, w tym przede wszystkim akcje i ETF-y notowane na giełdach w Nowym Jorku, Frankfurcie, Londynie itp. (potwierdzają to m.in. wyniki Ogólnopolskiego Badania Inwestorów przeprowadzanego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych). Po wielu miesiącach oczekiwania na GlobalConnect okazało się, że rzeczywistość jest jednak daleka od roztaczanych ambitnych wizji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Paniczna rekacja" giełdy na "lex Tusk". "Fatalne prawo, które szkodzi Polsce"

Niemiecka piątka, Zara i Biedronka

GlobalConnect oficjalnie ruszył przeszło pół roku temu. 4 listopada 2022 r. wystartowały notowania zaledwie pięciu zagranicznych, a ściślej rzecz ujmując niemieckich spółek. Allianz, BMW, Mercedes Benz, Siemens i Volkswagen to marki dobrze znany polskim konsumentom, jednak trudno uznawać, że u inwestorów budzą podobne emocje co Tesli, Coca-Coli, Mety czy Nvidia. Słowem, już na początku dostaliśmy (nomen omen) ersatz zapowiadanego globalnego rynku.

Do oferowania klientom dostępu do GlobalConnect od początku nie paliły się też wszystkie domy maklerskie. Dość powiedzieć, że nowe dziecko GPW nie jest oferowane przez tak istotnych graczy, jak BM mBanku, BM PKO BP czy XTB. Jednocześnie instytucje te oferują swoim klientom bezpośredni dostęp do giełd zagranicznych, więc mowy o koncentracji tylko na polskim rynku być nie może.

Wyjątkową rolę na GlobalConnect odgrywa Santander BM, które jest jedynym tzw. Wprowadzającym Animatorem Rynku (WAR). To właśnie istnienie animatorów miało pozwalać na notowanie na polskiej giełdzie akcji bez zgody emitujących je spółek. Santander współpracował z GPW przy powstawaniu GlobalConnect i jest jedyną instytucją, która zdecydowała się na pełnienie funkcji WAR-u. To kolejny dowód na to, że GC popularnością się nie cieszy.

Koronnym dowodem na niemrawy start GlobalConnect są oczywiście twarde dane o obrotach na tym rynku. W żadnym dotychczasowym miesiącu nie udało się przekroczyć bariery miliona złotych, co jest wynikiem oczywiście nieporównywalnym z głównym rynkiem (zdarzają się pojedyncze sesje powyżej miliarda złotych) czy NewConnect (zazwyczaj kilka-kilkanaście milionów dziennie).

Obrońcy GlobalConnect słusznie zauważą, że na dwóch pozostałych rynkach notowanych jest po blisko 400 spółek, a na NewConnect zaledwie kilka. To poważna wada GC, który zdecydowanie odstaje od swojego wiedeńskiego pierwowzoru. Nad Dunajem inwestorzy mają do dyspozycji ponad 700 spółek, z czego aż 400 dostępnych było w pierwszym roku funkcjonowania rynku Global Market (2017 r.).

18 kwietnia do debiutanckiej niemieckiej piątki na GlobalConnect dodano dwa kolejne podmioty. Były to Jeronimo Martins (właściciel Biedronki) oraz Inditex (właściciel Zary). Kolejne znane marki konsumenckie, ale i niekoniecznie najgorętsze spółki giełdowe, nie zmieniły oblicza rynku. Średnie obroty w maju pozostają na poziomie z kwietnia, wciąż też bardzo często zdarzają się dni bez ani złotówki obrotu na jednej lub kilku spółkach.

GPW oraz Santander BM zapowiadają, że pracują nad udostępnieniem akcji kolejnych podmiotów, w tym pierwotnie zapowiadanych spółek amerykańskich, choć dopiero w drugiej kolejności – najpierw inwestorzy dostaną jeszcze więcej Europy Zachodniej. Pierwszego złego wrażenia naprawić się już nie da i pozostaje pytanie, czy tak prowadzony pilotaż osiągnął jakiekolwiek cele inne niż faktyczne uruchomienie obrotu (choć inwestorzy skarżyli się na wysokie spready).

Ratunek dla GlobalConnect mogą stanowić zagraniczne ETF-y, których wprowadzenie na nowy rynek zasugerował prezes GPW Marek Dietl w jednym z niedawnych wywiadów. Brak debiutów krajowych ETF-ów to inna bolączka nękająca polską giełdę, więc wykorzystując "tyle drzwi" w postaci GC, mogłoby się udać przynajmniej częściowo rozwiązać dwa problemy za jednym zamachem. To jednak pieśń przyszłości.

GlobalConnect – ruch dobry, ale spóźniony?

Dywersyfikacja geograficzna polskich inwestorów indywidualnych to trend, którego nie da się zatrzymać. Daleki od oczekiwań debiut GlobalConnect każe zastanowić się nad prostym pytaniem – czy inicjatywa ta nie powstała zbyt późno? W ostatnich latach biura maklerskie rozszerzyły ofertę inwestowania poza granicami, pojawiło się szereg inicjatyw edukacyjnych związanych z akcjami i ETF-ami z USA czy Europie Zachodniej, na polski rynek weszli "robodoradcy", którzy zagraniczne inwestowanie oferują nawet najbardziej początkującym. Gdyby GlobalConnect wystartował kilka lat temu i to z przytupem podobnym do austriackiego odpowiednika, wówczas szansa na osiągnięcie sukcesu – czyli zadomowienie się w świadomości polskich inwestorów indywidualnych – byłaby dużo większa.

Nie wiemy, ile zasobów (finansowych, ludzkich, organizacyjnych itp.) GPW przeznaczyła na uruchomieni GlobalConnect. Jeżeli jednak miałoby się okazać, że mimo starań, inicjatywa nie zdobyła popularności, to zasadne będzie wycofanie się z niej i przeznaczenie zasobów na inne działania nakierowane na inwestorów indywidualnych. W inwestowaniu "timing" jest ważny, a uporczywe trzymanie się błędnych inwestycji może być zgubne w skutkach. Zasady te dotyczą nawet, a może przede wszystkim, samej giełdy.

Autorem jest Michał Żuławiński, redaktor w Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Michal Zulawinski
KOMENTARZE
(2)
WYRÓŻNIONE
Prezydent2025
2 lata temu
Przez Anglosasów i Francuzów jesteśmy traktowani jak kolonię więc co się dziwić .... .
Roziu
2 lata temu
Zwyczajna piramida finansowa.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (2)
Prezydent2025
2 lata temu
Przez Anglosasów i Francuzów jesteśmy traktowani jak kolonię więc co się dziwić .... .
Roziu
2 lata temu
Zwyczajna piramida finansowa.