Pierwszym istotnym czynnikiem, który negatywnie wpływa na perspektywy dla cen ropy, jest przyspieszenie rozprzestrzeniania się koronawirusat po rozpoczęciu procesu otwierania gospodarek po wcześniejszych ograniczeniach. Martwi zwłaszcza rosnąca w lawinowym tempie liczba zachorowań na Covid-19 w Stanach Zjednoczonych, co budzi obawy, że jeśli proces ten się utrzyma, to powrócą restrykcje dotyczące przemieszczania się i przebywania w miejscach publicznych. Taki scenariusz oznaczałby prawdopodobnie, że popyt na ropę znów wyraźnie by spadł.
Popyt na ropę naftową jest teraz najważniejszym czynnikiem wpływającym na ocenę perspektyw dla notowań ropy naftowej, dlatego informacje o drugiej fali pandemii są w przypadku tego surowca kluczowe.
Nie można jednak także ignorować informacji dotyczących produkcji ropy na świecie. Z jednej strony, w Ameryce Północnej jeszcze w poprzednim tygodniu liczba punktów wydobycia ropy znów spadła, a to jest dobrym prognostykiem utrzymującej się w ryzach produkcji ropy w tym rejonie świata. Z drugiej strony, niektóre firmy wydobywcze w USA zaczęły sygnalizować chęć zwiększania produkcji ze względu na rosnące w ostatnich miesiącach ceny ropy naftowej.
Poza tym, OPEC+ dotarł już prawdopodobnie do swoich maksymalnych limitów, jeśli chodzi o możliwości obniżki produkcji ropy naftowej, więc w drugiej połowie bieżącego roku kartel albo utrzyma wydobycie na podobnym poziomie, albo zacznie je stopniowo zwiększać.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI