Koronawirus bije w światową gospodarkę. Aby jednak ograniczyć negatywne konsekwencje rządy podjęły zdecydowane działania mające na celu m.in. wsparcie firm i ich pracowników.
Wsparciem dla rządzących są też banki centralne. Tak jest też w Polsce. NBP do tej pory m.in. obniżył stopy procentowe do rekordowo niskiego poziomu i skupuje na masową skalę obligacje. W tym drugim przypadku mowa o ogromnej interwencji. NBP skupił już z rynku obligacje o wartości 101,3 mld zł. I wszystko wskazuje, że na tym nie koniec.
"Zważywszy na planowane rozmiary dalszych emisji obligacji skarbowych i gwarantowanych przez Skarb Państwa oraz strukturę zakupów NBP w ostatnich tygodniach, oceniamy, że NBP może zwiększyć swój portfel obligacji jeszcze o 33-50 mld zł" - prognozują ekonomiści Pekao.
"Łączna skala zakupów obligacji wynosiłaby zatem 5,5-6,6 proc. zeszłorocznego PKB" - dodają.
Po co NBP to robi? Skup obligacji ma na celu m.in. zapewnienie płynności bankom komercyjnym, od których odkupuje wspomniane obligacje. W ostatnich miesiącach w bankach widoczne były choćby wzmożone wypłaty pieniędzy przez klientów. Operacje NBP umożliwiły bankom np. bezproblemową obsługę tego zwiększonego zapotrzebowania na gotówkę.
Tego typu interwencja NBP wpływa też na obniżenie rentowności obligacji skarbowych. W efekcie spada koszt długu, co umożliwia rządowi zadłużanie się na mniejszy procent. Jednym z efektów skupu ma być też osłabienie złotego, korzystne choćby z punktu widzenia eksportu, co pozytywnie przekłada się na PKB.
Takie działanie przez część ekonomistów jest jednak krytykowane. Andrzej Rzońca, który w latach 2010-2016 był w Radzie Polityki Pieniężnej (przy NBP) nazywa skup obligacji zwykłym drukowaniem pustego pieniądza.
"NBP zamiast realizować to, do czego zobowiązuje go Konstytucja w art. 227 ust 1, czyli dbać o wartość złotego, wszedł w rolę wydziału departamentu długu publicznego Ministerstwa Finansów. Narażając wartość złotego, usiłuje poszerzyć przestrzeń fiskalną, o którą rząd nie zadbał w tłustych latach, bo beztrosko konsumował" - pisał na swoim blogu już pod koniec marca.
Choć kwestia tak ogromnego skupu obligacji może budzić kontrowersje, trzeba przyznać, że podobne działania podejmuje także np. Europejski Bank Centralny (EBC). Co więcej, ekonomiści Pekao wskazują, że skala skupów obu instytucji w relacji do PKB jest bardzo podobna. Jednocześnie jest o wiele mniejsza niż interwencje banku centralnego USA.
Ekonomiści Pekao zwracają uwagę, że dotychczas większość zakupów obligacji skarbowych przez NBP dokonała się w marcu i kwietniu, a na przetargach NBP od maja dominują emisje papierów Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) i Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK).
Co ciekawe, są takie serie obligacji (o takich samych parametrach oprocentowania czy terminu wykupu), których NBP ma w swoich rękach nawet prawie 70 proc. emisji.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie