Z powodu pandemii koronawirusa sytuacja na rynkach finansowych jest daleka od stabilnej, co sprawia, że inwestorzy szukają bezpiecznych przystani. Surowcem, który w przeszłości był często odporny na załamania światowej koniunktury, jest złoto. Nic więc dziwnego, że zainteresowanie tym kruszcem gwałtownie wzrosło, a jego cena wystrzeliła.
Wprawdzie notowania złota nie osiągnęły jeszcze historycznego maksimum z 2011 roku, kiedy za uncję płacono 1,9 tys. dolarów, ale na koniec kwietnia było to już około 1,7 tys. dolarów. Jeżeli kruszec będzie dalej drożał w podobnym tempie jak od początku roku, od kiedy zyskał 12 proc., to za kolejne trzy-cztery miesiące znajdzie się już powyżej historycznego maksimum.
W ostatnich tygodniach, jak zawsze w czasie kryzysu, zainteresowanie tym surowcem wzrosło. Jednak Narodowy Bank Polski kupował złoto, zanim to było modne. I zrobił na tym świetny interes. W ciągu ostatnich dwóch lat, kiedy cena była znacznie niższa, rezerwy złota NBP zostały zwiększone o 125,7 ton.
O ile od tamtego czasu teoretycznie wzbogacił się NBP? Tego dokładnie nie wiadomo, bo szczegóły transakcji nie są ujawniane, ale można oszacować, że o około 5,5 mld złotych.
Pierwszy etap zakupu złota miał miejsce w 2018 roku i był rozłożony na cztery miesiące: lipiec, sierpień, wrzesień i październik. Łącznie kupiono wtedy 25,7 ton. Cena za uncję na koniec każdego z tych miesięcy wynosiła w przybliżeniu 1,2 tys. dolarów. Z szacunków wynika zatem, że za taką ilość kruszcu NBP zapłacił około 1 mld dolarów.
Drugi etap gromadzenia rezerw miał miejsce w 2019 roku i był rozłożony na trzy miesiące: maj, czerwiec i lipiec. Łącznie kupiono wtedy 100 ton, przy czym ponad 90 proc. w czerwcu. Cena za uncję na koniec maja wynosiła w przybliżeniu 1,3 tys., a na koniec czerwca i lipca 1,4 tys. dolarów. Z szacunków wynika, że za taką ilość kruszcu NBP zapłacił około 4,53 mld dolarów.
Zatem w ciągu ostatnich dwóch lat NBP zainwestował w złoto około 5,53 mld dolarów. Przy dzisiejszej cenie na poziomie 1,7 tys. za uncję, złoto to jest warte około 6,87 mld dolarów. Wartość kruszcu wzrosła zatem o około 1,33 mld dolarów, czyli o 5,56 mld złotych, przeliczając według najnowszego kursu średniego 4,18 zł. Należy jednak pamiętać, że są to jedynie szacunki przybliżone i dotyczą zysków księgowych.
Zwiększenie rezerw złota o 125,7 ton do 228,6 ton sprawiło, że jesteśmy pod tym względem na 22. miejscu w światowym rankingu banków centralnych oraz na pierwszym miejscu w regionie. W skarbcach NBP jest przechowywanych 105 ton cennego kruszcu, a reszta znajduje się w Banku Anglii.
Prognozy cen złota
Już wiadomo, że NBP zrobił złoty interes. Ale czy przy obecnych, wysokich cenach kruszcu da się jeszcze zarobić? Według prognoz w obliczu dotkliwej recesji złoto będzie zyskiwać na wartości także w kolejnych miesiącach. Liczne szacunki zakładają dotarcie do poziomu 2 tys. dolarów za uncję, a pojawiają się również takie mówiące nawet o okolicach 3 tys. w przyszłym roku.
Czy tak optymistyczny scenariusz jest możliwy? - O ile 2 tys. dolarów za uncję jest realistycznym scenariuszem przy przedłużającej się recesji, to już zbliżenie się cen złota do poziomu 3 tys. dolarów za uncję jest mało prawdopodobne – uważa Dorota Sierakowska, analityk surowcowy z DM BOŚ.
Analityczka zauważa, że spada popyt na złotą biżuterię, zmniejszają się także zakupy banków centralnych, które nie wykazują już takiej chęci do kupowania złota jak jeszcze parę miesięcy temu. Obecnie bardziej prawdopodobne jest, że w kolejnych miesiącach banki centralne wstrzymają się z zakupami albo nawet będą sprzedawać kruszec, aby wesprzeć osłabione przez kryzys państwowe budżety.
Jak inwestować w złoto?
Jednak nawet perspektywa 2 tys. dolarów, czyli – licząc po kursie średnim – prawie 8380 tys. zł za uncję brzmi kusząco. W jaki sposób Kowalski może zatem zainwestować w złoto?
Pod koniec kwietnia cena rynkowa za uncję trojańską (31 gram kruszcu) wynosiła około 1,7 tys. dolarów, czyli około 7100 zł. Nie musimy kupować całej uncji. W sprzedaży są nawet sztabki o wadze 1 grama.
Trzeba jednak pamiętać, że do ceny rynkowej należy doliczyć marżę producenta. W sklepie internetowym Mennicy Polskiej pod koniec kwietnia sztabka o wadze jednej uncji kosztowała nieco ponad 8200 zł. Była jednak niedostępna, podobnie jak wiele innych produktów. To potwierdza, jak dużą popularnością cieszy się obecnie złoto inwestycyjne.
Zobacz też: Rekomendacje giełdowe. Analitycy wskazali ponad 20 spółek niedocenianych przez inwestorów
- Zasoby naszego sklepu internetowego są uzupełniane systematycznie. Niemniej zainteresowanie przewyższa dziś dostępność, mimo że jesteśmy największym dystrybutorem złota inwestycyjnego i jedynym producentem sztabek złota w Polsce – mówi Marta Bassani-Prusik, Dyrektor Działu Produktów Inwestycyjnych w Mennicy Polskiej. Dodaje, że zwiększone zainteresowanie było widoczne od początku roku, a szczyt zakupów złotych sztabek i monet bulionowych przypadł na marzec i kwiecień.
Wpływ na popularność tej formy oszczędzania może mieć też coraz niższe oprocentowanie lokat bankowych oraz obligacji skarbowych. Kalkulując opłacalność tej inwestycji, trzeba jednak pamiętać o wspomnianej marży producenta. A także o tym, że cena po jakiej sprzedamy sztabki, kiedy będziemy chcieli spieniężyć inwestycję, zależy nie tylko od notowań samego kruszcu, ale także kursu dolara do złotego. Na koniec kwietnia cena skupu uncji złota wynosiła ok. 7 tys. zł
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie