Negatywny wpływ na ceny ropy naftowej miały m.in. dane dotyczące zapasów ropy w Stanach Zjednoczonych. Amerykański Instytut Paliw podał, że zapasy wzrosły aż o 10,45 mln baryłek w minionym tygodniu. Jest to odczyt znacząco wykraczający poza rynkowe oczekiwania. Jeszcze w poprzednim tygodniu pojawiały się spekulacje, że możemy zobaczyć spadek zapasów, a na początku tego tygodnia oczekiwania zakładały już ich wzrost, jednak to co zobaczyliśmy przekroczyło oczekiwania wszystkich.
W czwartek dane na temat zapasów paliw w Stanach Zjednoczonych przedstawi Departament Energii USA. Jest duże prawdopodobieństwo, że raport pokaże wzrost zapasów ropy, jednak oczekiwania zakładają także spadek zapasów benzyny i destylatów, a to potencjalnie mogłoby zniwelować negatywny wpływ na ceny.
Poza tym, strona popytowa na rynku ropy naftowej dostaje trochę wsparcia ze strony polityków. Sekretarz Skarbu USA, Steven Mnuchin, powiedział, że Chiny i Stany Zjednoczone są na drodze do wypracowania pierwszej fazy porozumienia, która mogłaby być podpisana już w przyszłym tygodniu. Taki rozwój wydarzeń z pewnością wpłynąłby pozytywnie na ceny ropy naftowej, ponieważ teraz jednym z kluczowych czynników dołujących ceny surowca są obawy o spadek popytu na ropę naftową w wyniku spowolnienia gospodarczego, wywołanego m.in. konfliktem handlowym USA i Chin, mającym negatywny wpływ na całą gospodarkę światową.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI