Dopiero styczeń nowego roku przyniósł istotne odreagowanie wzrostowe cen ,,czarnego złota". W ostatnich dniach ceny tego surowca wyraźnie wzrosły, co pozwoliło im powrócić na najwyższe poziomy od około trzech tygodni. Notowania ropy Brent przekroczyły barierę 60 USD za baryłkę, a cena amerykańskiej ropy WTI powróciła ponad 50 USD za baryłkę.
Wsparciem dla strony popytowej na rynku ropy naftowej były informacje o spadku zapasów ropy naftowej w USA o 1,7 mln baryłek. Jednak cały raport nie miał do końca pozytywnego wydźwięku. Wspomniana zniżka i tak była niższa od oczekiwań, a jednocześnie znacząco wzrosły zapasy benzyny i destylatów. Dodatkowo, Departament Energii USA poinformował, że produkcja ropy w tym kraju pozostała na rekordowym poziomie 11,7 mln baryłek dziennie.
Najwyraźniej inwestorzy z ulgą przyjęli fakt, że zapasy ropy naftowej w USA po raz kolejny nie wzrosły. Poza tym, w tym tygodniu optymizmem napawały ich rozmowy przedstawicieli Stanów Zjednoczonych i Chin na temat konfliktu handlowego. Na razie nie przyniosły one konkretnych rozwiązań, ale od ich wyniku zależy wiele. Jeśli nie przyniosą one żadnego progresu, to może być to pretekst do powrotu cen ropy do zniżek.
Warto jednak pamiętać, że zakres możliwych spadków jest niewielki. Mimo wzrostu produkcji ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych oraz niepewności dotyczącej rozmów polityków z USA i Chin, trzeba mieć na uwadze cięcia produkcji ropy naftowej przez państwa OPEC oraz Rosję.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI