Ostatnia sesja giełdowa tygodnia z rana przynosi kolejne podwyżki cen ropy naftowej. W Londynie baryłka wyceniana jest na około 111 dolarów. Pocieszeniem może być fakt, że po wczorajszym chwilowym skoku do 120 dolarów notowania zdają się stabilizować.
Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego w kolejnych godzinach, tygodniowa zwyżka cen ropy będzie najmocniejszą od niemal 2 lat. Mowa o około 20-procentowym skoku.
Cena baryłki ropy (w dolarach)
- Ceny ropy w tym tygodniu zerwały się ze smyczy - komentuje sytuację Przemysław Kwiecień, główny ekonomista domu maklerskiego XTB.
Maklerzy cytowani przez PAP wskazują, że inwazja Rosji na Ukrainę mocno wstrząsnęła globalnymi rynkami i spowodowała wzrost obaw o możliwe załamanie dostaw surowca.
Międzynarodowa Agencja Energii (MAE) ostrzegła, że światowe bezpieczeństwo energetyczne jest zagrożone, tym bardziej że planowane uwolnienie ropy ze strategicznych rezerw przez USA i inne duże gospodarki w wysokości 60 mln baryłek nie rozwiązuje problemu.
Prognozy cen ropy i paliw
Stratedzy amerykańskiego banku inwestycyjnego JPMorgan prognozują, że ropa naftowa typu Brent może zakończyć ten rok na poziomie nawet 185 dolarów za baryłkę. O ile faktycznie dostawy surowca z Rosji nadal będą zakłócane. Jeśli ten scenariusz się zrealizuje, będzie to oznaczać podwyżkę o ponad 65 proc.
Czytaj więcej: Rynek unika rosyjskiej ropy. "Zachód się jednoczy"
Lepiej nie myśleć, jak przy takich notowaniach ropy wyglądałyby ceny paliw na polskich stacjach. Już obecne prognozy analityków brzmią kiepsko. Rzeczpospolita cytuje specjalistów z e-petrol.pl i BM Reflex, którzy nie wykluczają, że w perspektywie nawet kolejnego tygodnia kierowcy za diesla mogą płacić średnio około 7 zł za litr, a za benzynę Pb95 około 6,5 zł.
Warto zauważyć, że ceny paliw już teraz mogłyby być równie wysokie, gdyby nie rządowa tarcza antyinflacyjna, która m.in. zredukowała VAT i obniżyła akcyzę na paliwa.
Problem z dostawami
Drogie paliwo to nie jedyny problem. Wzmożony popyt brutalnie przetestował możliwości logistyczne firm i okazało się, że stacje musiały limitować sprzedaż.
Grzegorz Maziak z serwisu e-petrol.pl zauważa, że dalej część stacji ma problemy z pozyskaniem diesla czy benzyny. Jego zdaniem, jeśli nie ulegnie poprawie strona logistyczna, zaczną cierpieć inne gałęzie polskiej gospodarki.