Na długi czas ucichła afera związana z atakiem hakerów na największego polskiego producenta gier. CD Projekt ciągle jednak ma problemy z tym związane.
Przypomnijmy, że na początku lutego nieznany sprawca uzyskał nieautoryzowany dostęp do wewnętrznej sieci spółki CD Projekt. Wtedy firma informowała, że "zebrał pewne dane i pozostawił wiadomość z żądaniem okupu". Zapewniała, że narażone systemy nie zawierają żadnych danych osobowych klientów. Gorzej z pracownikami.
"Weszliśmy dziś w posiadanie nowych informacji dotyczących tego ataku i mamy powody by sądzić, że dane wewnętrzne pozyskane nielegalnie w jego trakcie są obecnie rozpowszechniane w internecie" - czytamy w najnowszym komunikacie.
"W tym momencie nie jesteśmy w stanie potwierdzić dokładnej treści skradzionych danych, ale mamy podstawy sądzić, że poza danymi gier CD PROJEKT RED mogą to być również dane osobowe naszych obecnych oraz byłych pracowników lub współpracowników. Nie jesteśmy przy tym w stanie stwierdzić, czy wykradzione dane nie zostały zmanipulowane lub zmodyfikowane" - wskazuje spółka.
Zarząd przyznał, że obecnie współpracuje z rozbudowaną siecią służb i organów ścigania, w tym komendą główną policji. Spółka kontaktowała się również z interpolem i europolem.
Firma zapewnia, że wprowadziła nowe, bardziej restrykcyjne mechanizmy bezpieczeństwa. Zaprojektowała też wdrożyła m.in. nową architekturę sieci systemów informatycznych.