Zdaniem Daniela Obajtka, scentralizowanie zakupu ropy naftowej dałoby polskiej stronie "większą pozycję negocjacyjną". Jak wyjaśnił prezes paliwowego giganta, to między innymi możliwość scentralizowania zakupu ropy naftowej stała za decyzją o fuzji Orlenu z Lotosem.
- Ja generalnie, zgodnie z prawem, nie mogę znać umów na zakup ropy przez Lotos, ani też Lotos nie może mieć wglądu do umów podpisanych przez Orlen. I w tym momencie jesteśmy bardzo mocno rozgrywani – powiedział w "Radiu Gdańsk" szef PKN Orlen, podaje PAP.
W lipcu 2020 Orlen otrzymał warunkową zgodę Komisji Europejskiej na przejęcie Lotosu. Zatwierdzenie uzależniono od pełnego wywiązania się z zobowiązań przedstawionych przez Orlen.
- Jeżeli ktoś kupuje w minimalnych ilościach - idzie do sklepu, w większych ilościach, idzie do hurtowni, a w bardzo dużych ilościach idzie do producenta. I tak samo jest z ropą – powiedział Obajtek.
- Jeżeli przekroczymy 40 milionów ton, to automatycznie mamy większą pozycję, aby rozmawiać z narodowymi koncernami, które prowadzą wydobycie. A jeżeli mniej ropy kupujemy, to nie kupujemy od koncernów narodowych, ale od drugiego czy trzeciego pośrednika – dodał.
Prezes Orlenu uważa, że scentralizowanie zakupów ropy naftowej będzie miało przełożenie na ceny paliw na stacjach. Jak ocenia, ceny byłyby zdecydowanie bardziej stabilna i – jak sądzi – niższe.
Zobacz też: Białoruś wstrzymuje transport ropy do Polski
Obajtek przekonywał, że przejęcie Lotosu przez Orlen ma sens. Jego zdaniem, Lotos nie ma szansy bytu, bo ma tylko nogę rafineryjną. Brakuje mu nie tylko petrochemii, ale też energetyki i rozwiniętego detalu. Lotos jest firmą o jednym filarze i w momencie gdy przychodzi kryzys, ma słabsze parametry.
- Gdy zmieniają się uwarunkowania klientów, w momencie, gdy za 10-15 lat będzie bardziej chodziło o wodór, a nie tradycyjne paliwa, Lotos nie będzie miał szansy bytu - ocenił Obajtek.