Epidemia koronawirusa doprowadziła do gospodarczego kryzysu. Dla wielu ten trudny czas wymusił konieczność oszczędzania. Tylko jak to robić, skoro banki podnoszą opłaty, a coraz częściej pieniądze na koncie czy lokacie praktycznie nie są w ogóle oprocentowane?
Statystyki Ministerstw Finansów pokazują, że alternatywą dla banków, gdzie można trzymać pieniądze i liczyć na jakiekolwiek odsetki, są obligacje skarbowe. Za bezpieczeństwo środków odpowiada państwo, więc raczej można być spokojnym o zwrot pieniędzy. A i zyski są mocno konkurencyjne.
Tylko we wrześniu sprzedaż obligacji detalicznych wyniosła 2 mld 240 mln zł. Tyle pieniędzy Polacy pożyczyli państwu w zamian za odsetki. Miesiąc wcześniej było to niecałe 1,9 mld zł, a to oznacza przyrost miesięczny o prawie 20 proc.
Wiceminister finansów Piotr Nowak, komentując najnowsze statystyki, wskazuje na bilans zakupów pierwszych dziewięciu miesięcy, który przekroczył 21 mld zł. W analogicznym okresie poprzedniego roku zainteresowanie obligacjami wzrosło więc o 77 proc.
Prawie co druga złotówka, która idzie na obligacje, jest lokowana na najkrótszy możliwy okres 3 miesięcy. Na podobny czas klienci banków zamrażają pieniądze na lokatach. Z tym, że w większości banków standardowa oferta jest równoznaczna z oprocentowaniem środków na 0,01 lub 0,1 proc. W przypadku obligacji mowa o 0,5 proc.
Przy tysiącu złotych ulokowanych na 0,01 proc. po kwartale dostaniemy 3 grosze (nie licząc podatku Belki). Przy stawce 0,1 proc. wychodzi 25 groszy, a przy 0,5 proc. o złotówkę więcej. To marne grosze porównując do sytuacji sprzed pandemii, ale widać różnice między różnymi ofertami.
Wyższym procentem nagradzane jest zamrożenie oszczędności na dłuższy czas. Dwuletnie obligacje dają roczny zysk na poziomie 1 proc. I w takich papierach Polacy ulokowali we wrześniu 278,4 mln zł.
Aż 753 mln zł trafiło na 4-letnie papiery oprocentowanie w pierwszym roku oszczędzania na 1,3 proc. i w kolejnych latach na wartość inflacji powiększoną o stałą marżę 0,75 proc. W dalszej kolejności oszczędzający wybierali obligacje 10-letnie (122,5 mln zł) i 3-letnie (11,5 mln zł).