Klientki sieci odzieżowej Monnari muszą wykazać się wyrozumiałością. Możliwe są bowiem problemy z obsługą sprzedażową w systemach informatycznych firmy. Dotyczy to zarówno blisko 170 salonów jak i sklepu internetowego.
Zarząd Monnari Trade poinformował w poniedziałek rano o ataku hakerów na systemy operacyjne spółki. Został on przeprowadzony w niedzielę 22 sierpnia.
"Na moment przekazania raportu dokładna skala skutków nie jest jeszcze znana, natomiast dotknięte są nim zarówno systemy sprzedażowe jak i finansowe, przez co bieżące funkcjonowanie spółki jest bardzo utrudnione" - przyznaje prezes Mirosław Misztal.
W komunikacie zastrzegł, że zarząd podjął natychmiastowe kroki zmierzające do wyeliminowania zagrożenia i przywrócenia normalnego działania spółki.
Informacja dotycząca ataku została także przekazana organom ścigania i odpowiednim służbom państwowym.
Na te doniesienia nerwowo zareagowali inwestorzy giełdowi. Akcje spółki, które od 2006 roku są notowane na warszawskiej giełdzie, w poniedziałek wyraźnie straciły na wartości.
W najgorszym momencie cena akcji spadła do 2,63 zł, co oznacza zjazd o ponad 8 proc. w porównaniu z ostatnimi notowaniami z piątku, a więc sprzed ataku hakerów.
Z czasem jednak emocje opadły i akcje odrabiały straty. W południe były wyceniane już na blisko 2,80 zł, a to oznacza, że są już tylko 2 proc. pod kreską. Widać więc, że inwestorzy wierzą, że był to tylko niegroźny incydent.
Atak hakerów miał miejsce kilka dni po publikacji wyników. Wynika z nich, że Monnari poprawia sprzedaż, która rok temu mocno ucierpiała przez pandemię. W trzy miesiące spółka osiągnęła przychody na poziomie blisko 48 mln zł. To o 20 proc. większy wynik niż rok wcześniej.