Pod koniec listopada niczym grom z jasnego nieba spadła na Orlen zapowiedź nowej koalicji (formalnie jeszcze nierządzącej, gdyż mieliśmy wtedy do czynienia z "dwutygodniowym rządem" Mateusza Morawieckiego). Chodzi o pomysł specjalnej składki w wysokości blisko 15 mld zł. Pieniądze te miały sfinansować mechanizm mrożenia cen prądu i rozwój energetyki wiatrowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tąpnięcie Orlenu
Na reakcje inwestorów nie trzeba było czekać. Po otwarciu notowań 28 listopada akcje Orlenu pikowały. Wycena giganta w krótkim czasie spadła o ponad 6 proc. z 64,71 zł do 59,70 zł. Dna sięgnęły dzień później, kiedy nabywcy płacili za nie nieco powyżej 59 zł. Swoje stanowisko w tej sprawie wydała zresztą Komisja Nadzoru Finansowego (KNF).
Zastanawiam się, komu zależy na obniżaniu wartości koncernu ORLEN i uderzaniu w jego stabilność finansową, i jaki jest tego cel. Projekt ustawy, o którym piszą media, nakładający na ORLEN składkę w wysokości 15 mld zł, oznacza 15 mld zł mniej na inwestycje w polską transformację energetyczną i inne inwestycje rozwojowe koncernu w Polsce oraz za granicą. Nie wspominając o tym, że już dziś ORLEN przekazuje miliardy na zamrożenie cen gazu w Polsce. Najpierw opozycja atakowała fuzje, potem zapowiadała rozbijanie koncernu, a dziś powoduje spadek wartości ORLEN-u o ponad 5,5 mld zł – napisał wtedy w serwisie X Daniel Obajtek.
Temat z czasem ucichł, minął miesiąc i okazało się, że Orlen dość szybko wstał z desek, otrzepał się i po ponad 30 dniach odrobił stratę. I to z nawiązką, gdyż na zamknięciu w czwartek 28 grudnia jego walory były wyceniane na 66,11 zł. To wyższa kwota niż 29 listopada, kiedy zaczął się rajd w dół koncernu.
Zmiana rządowych planów w kwestii mrożenia cen prądu
Sam temat dopłat z finansów Orlenu przykrył skandal związany ze "wrzutką" do ustawy dotyczącą farm wiatrowych, który liberalizował przepisy dotyczące ich stawiania. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości mówili wręcz, że projekt pisali lobbyści. Ostatecznie pod wpływem krytyki koalicja wycofała się z tych zapisów. Obiecała wrócić do pomysłu już właściwą ścieżką, czyli za sprawą rządowego projektu ustawy poddanego konsultacjom społecznym
Rządząca większość zamroziła też ceny prądu na pierwszą połowę 2024 r. Zastosowała rozwiązanie analogiczne do tego, jakie wcześniej wprowadził poprzedni rząd. Tym samym maksymalne ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych są ustalone na poziomie 412 zł za MWh netto (do obecnego poziomu limitu zużycia, pomniejszonego o 50 proc., ponieważ przepisy mają obowiązywać przez pół roku).
Będzie to:
- 1500 kWh dla gospodarstw domowych,
- 1800 kWh dla osób z niepełnosprawnością,
- 2000 kWh dla rolników i dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny.
Powyżej limitu zachowana będzie stawka 693 zł za MWh jako cena maksymalna.