Czwarta fala koronawirusa przybiera na sile. Z coraz większymi liczbami zakażeń i zgonów mierzą się już niemal wszystkie kraje, a doniesienia o nowym wariancie sugerują jeszcze większe problemy. To poważnie psuje nastroje wśród inwestorów, którzy obawiają się powrotu restrykcji ograniczających działalność firm.
Niektórzy giełdowi gracze zaczęli wycofywać pieniądze z akcji, dostrzegli to inni inwestorzy i w efekcie w piątek rano obserwujemy paniczną wyprzedaż. Notowania głównych indeksów giełdowych poleciały ostro w dół.
- Po spokojnym czwartku, piątek na rynkach zaczął się od potężnych ruchów notowań - zauważa Przemysław Kwiecień, główny ekonomistka Domu Maklerskiego XTB.
Po 30 minutach handlu na giełdzie w Londynie i Frankfurcie spadki są na poziomie 3 proc. Blisko 4 proc. pod kreską jest francuski indeks. W Warszawie WIG20 jest pod kreską około 3,5 proc. Podobnie jak jego hiszpański odpowiednik.
Już dawno nie mieliśmy do czynienia z tak dużymi spadkami na giełdach, choć akurat na GPW od początku listopada nastroje dość mocno siadły. W efekcie notowania WIG20 spadły do najniższego poziomu od maja. W porównaniu ze szczytem z połowy października indeks jest około 13 proc. niżej.
W piątek około godziny 10.00 wśród 20 największych spółek z GPW tylko jedna była na plusie. To Mercator Medical (producent m.in. jednorazowych rękawic medycznych), który akurat na rozwoju pandemii biznesowo może tylko zyskać. Jego akcje drożeją o 7 proc.
Równocześnie po około 5 proc. spadła wartość spółek CCC, Santandera i JSW. One na razie najwięcej tracą. Panika nie omija spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa. Kilkuprocentową przecenę notują m.in. Tauron, KGHM, Lotos i PKN Orlen.
Nowy wariant koronawirusa?
Na globalnych rynkach, nie tylko na akcjach, są coraz silniejsze obawy o nasilanie się pandemii, szczególnie w Europie. Z powodu nowego, zidentyfikowanego w Afryce Południowej wariantu koronawirusa (B.1.1529 = Nu), który zdaniem ekspertów jest najgroźniejszy z dotychczas odkrytych i może być odporny na szczepionki, Wielka Brytania zamyka granice dla podróżnych z sześciu państw Afryki.
Od piątku w południe sześć państw - RPA, Namibia, Zimbabwe, Botswana, Lesoto i Eswatini - znajdą się z powrotem na czerwonej liście podróżnej. To oznacza, że wstrzymane zostaną wszystkie loty z tych krajów, wjechać do Wielkiej Brytanii z nich będą mogli tylko obywatele i rezydenci Wielkiej Brytanii i Irlandii, ale po przyjeździe będą musieli odbyć płatną kwarantannę w hotelu.
W pierwszych miastach we Włoszech w związku ze wzrostem liczby zakażeń koronawirusem wraca obowiązek noszenia maseczek na zewnątrz.
W Niemczech Annalena Baerbock, szefowa Zielonych, wskazała, że nowy rząd "da sobie 10 dni na sprawdzenie", czy obecne środki ochrony przed pandemią i szczepienia są wystarczające. W przeciwnym razie rząd z ekspertami będzie rozważać wprowadzanie kolejnych środków - podał w czwartek "Die Welt".
Czytaj więcej: Nowy wariant koronawirusa. Komisja Europejska proponuje uruchomienie hamulca bezpieczeństwa
Z kolei w Czechach ustępujący rząd ogłosił, że od północy z czwartku na piątek w kraju wprowadzony zostanie stan wyjątkowy ze względu na poważną sytuację epidemiczną. Nowe ograniczenia zaczną obowiązywać od godz. 18 w piątek - m.in. ograniczono godziny otwarcia restauracji, barów i klubów, odwołano jarmarki świąteczne. Nie wprowadzono obostrzeń dotyczących podróży ani godziny policyjnej.
Stan wyjątkowy i częściowy lockdown obowiązuje na Słowacji, a policja ma przeprowadzać kontrole na przejściach granicznych i sprawdzać, czy podróżni wypełnili formularz przyjazdowy, są zaszczepieni lub przygotowani na co najmniej 5-dniową kwarantannę.
Z powodu niepokojących danych epidemicznych odwoływane są na Węgrzech imprezy noworoczne.
"Nowy wariant Covid, jaki odkryto w Afryce Południowej, to dla rynków dzwonek alarmowy" - mówi Vandana Hari, współzałożycielka firmy konsultingowej Vanda Insights.
Nowy wariant COVID-19. Reakcja walut
Na kursach najważniejszych walut nie widać aż tak mocnych ruchów jak na giełdzie, choć i na foreksie inwestorzy uważnie śledzą doniesienia związane z koronawirusem.
- Na rynek walut wpłynie to głównie przez potencjalne działania Fed. Kiedy pojawił się wariant Delta, wskazywałem, że ucieszy to inwestorów, bo Fed zyska wymówkę do opóźnienia normalizacji polityki. Tak się niestety stało, co zresztą Powell otwarcie przyznał, mimo że realny wpływ Delty na amerykańską gospodarkę był niewielki - wskazuje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
Czy teraz będzie podobnie? Ekspert wskazuje, że jest takie ryzyko. Fed, czyli amerykański bank centralny, rozpoczął proces ograniczania dodruku, a po serii bardzo mocnych danych kilku przedstawicieli banku zasygnalizowało jego przyspieszenie.
- Jednak jak wiemy, Powell wielokrotnie używał wielu argumentów, aby odsunąć dyskusję o podwyżkach stóp i nowy wariant wydaje się prezentem podanym na tacy. To dlatego widzimy nieznaczne osłabienie dolara do euro, podczas gdy normalnie w sytuacjach wzrostu awersji do ryzyka jest dokładnie odwrotnie - tłumaczy Kwiecień.
Jeszcze w czwartek euro kosztowało 4,66-4,68 zł. Około godziny 10.00 kurs jest blisko 4,70 zł. Równocześnie notowania dolara wzrosły z 4,16-4,17 do 4,18 zł.