O sprawie pisze "Puls Biznesu", który zauważa, że Janusz Filipiak od lat plasuje się w czołówce zestawień najlepiej opłacanych prezesów spółek z GPW. Jednak obecna sytuacja związana z kryzysem energetycznym oraz utrzymującą się na wysokim poziomie inflacją w Polsce nie ominęła i jego. Założyciel, prezes i akcjonariusz Comarchu w 2022 r. zarobił o połowę mniej niż jeszcze 12 miesięcy wcześniej.
Pensja Janusza Filipiaka skurczyła się o połowę
"PB" podaje, że Comarch, spółki zależne i stowarzyszone wypłaciły mu pensję na poziomie 11,1 mln zł. To o 56,3 proc. mniej niż w 2021 r.
Wtedy Janusz Filipiak zarobił niemalże 25,4 mln zł. Miało to związek z doskonałym rokiem, jaki odnotował informatyczny gigant. Przychody spółki przekroczyły wtedy próg 1,5 mld zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miliarder zapowiadał przerwanie cyklu podwyżek
W ostatnich dniach Janusz Filipiak udzielił wywiadu serwisowi PAP Biznes, w którym zapowiedział koniec podwyżek dla pracowników Comarchu. – Dzisiaj największym wyzwaniem w branży jest presja płacowa. Moim problemem jest, że każdą taką wypowiedź czytają pracownicy, ale nie damy rady dalej zwiększać budżetu płacowego. Pracownicy muszą to zrozumieć – stwierdził prezes spółki.
Milioner dodał, że informatyczna firma musi ograniczyć budżet na pensje. Fundusz płac podstawowych w całej grupie w 2022 r. był o 18,8 proc. wyższy rok do roku, a w samym czwartym kwartale zeszłego roku dynamika funduszu płac wynosiła 16,2 proc.
To nie jest tak, że mamy kłopot z przychodami, ponieważ te rosną, ale presja płacowa jest tak duża, że nie możemy jej sprostać, a budżet nie jest z gumy. Nie mówię o płacach pojedynczych pracowników, tylko o budżecie płacowym w całej Grupie Comarch. I to nam się udało zahamować, ale nie w taki sposób jak Amazon czy Cisco, czy inne korporacje amerykańskie, które zwolniły łącznie 100 tys. ludzi, tylko działając punktowo – wyjaśnił Janusz Filipiak w rozmowie z PAP Biznes.
To niejedyna głośna wypowiedź prezesa Comarchu
Można zatem stwierdzić, że prezes politykę końca cyklu podwyżek wynagrodzeń rozpoczął od siebie. To zresztą nie jest jego jedyna głośna zapowiedź z ostatniego czasu. Niemal przed rokiem Janusz Filipiak stwierdził, że ludzie "żrą za dużo mięsa", a na tym społecznym rozpasaniu traci środowisko.
W 2018 r. z kolei Janusz Filipiak w rozmowie "Dziennikiem Gazetą Prawną" mówił o wyzysku pracowników, czym wywołał burzę.
– Teraz jest konkurencja o pracownika. Gdybym był jedynym pracodawcą w Krakowie, to, owszem, mógłbym wyzyskiwać, ale jestem jednym z wielu i nie mogę płacić mniej, niż dyktuje rynek. Gdybym chciał wymusić coś na moim pracowniku, to on parsknąłby śmiechem, rzucił robotę i poszedł gdzie indziej – ocenił w rozmowie z "DGP".