W piątek, po amerykańskich doniesieniach ws. zwijania biznesu w Rosji, akcje Grupy LPP potaniały aż o 35 proc. Według Hindenburga LPP formalnie sprzedał swój biznes, ale w praktyce nadal go kontroluje przez inne spółki. Oceniano, że tak duży spadek w trakcie jednej sesji to prawdziwy ewenement na warszawskiej giełdzie.
Jeszcze w piątek spółka wydała komunikat. Zaraz po weekendzie zorganizowano konferencję dla inwestorów. Firma LPP stanowczo zaprzecza tezom stawianym przez Hindenburg Research i złożyła do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę spółki, jej akcjonariuszy i inwestorów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezes na konferencji LPP. Marek Piechocki nie pokazał twarzy
W konferencji prasowej wzięli udział:
- Marek Piechocki, współzałożyciel i prezes Grupy LPP,
- Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes ds. finansowych Grupy LPP.
Podczas transmisji internetowej można było zobaczyć Lutkiewicza, ale Piechocki nie pokazał swojej twarzy. Transmitowany był wyłącznie jego głos. Miliarder od lat słynie z tego, że strzeże nie tylko prywatności, ale i wizerunku.
Jak pisał serwis wirtualnemedia.pl, w mediach nie ma jego żadnych zdjęć, a prawa do tych wcześniej opublikowanych wykupili współpracownicy. "Biznesmen nie uczestniczy w oficjalnych wydarzeniach dotyczących firmy, np. konferencjach prasowych czy uroczystościach, na których obecni są fotoreporterzy" - czytamy.
Piechocki wielokrotnie był pytany o powody, dlaczego ukrywa przed mediami swoją twarz. - – Ochrona wizerunku jest moją prywatną decyzją, dzięki której niezależnie od osiągnięć zawodowych mogę czuć się swobodnie, np. załatwiając codzienne sprawy – mówił "Wyborczej" w jednym z wywiadów Marek Piechocki, prezes LPP.
Tajemniczy miliarderzy. Nie tylko Marek Piechocki strzeże wizerunku
Piechocki jest jednym z kilku "tajemniczych miliarderów" w Polsce. Z pilnego strzeżenia swojego wizerunku słynie też Tomasz Biernacki, twórca sieci sklepów Dino.
W jego przypadku zasłoną tajemnicy owiane są również inne szczegóły. O Biernackim wiadomo niewiele. Rocznik 1973. Pierwszy sklep pod marką Supermarket Dino otworzył w 1999 roku w Gostyniu. Pochodzi z Czeluścina, wsi w województwo wielkopolskim. Na początku lat 90. z bratem Wojciechem prowadził Zakład Przemysłu Mięsnego "Biernacki". Wojciech prowadzi go do dzisiaj.
Jak pisaliśmy w money.pl, mediów jak ognia unika też Tadeusz Chmiel. Nie udostępnia zdjęć, nie komentuje bieżących wydarzeń z branży. Zaczynał pod koniec lat 70., produkując w przydomowym warsztacie stolarskim meble kuchenne. Na przełomie lat 80 i 90. połączył siły z kolegą Andrzejem Miazgą i rozpoczęli budowę Black Red White.