"Ekspansję polskich firm za granicę możemy rozpatrywać w kategorii czystego eksportu, który idzie nam całkiem nieźle, jak również w kategorii inwestycji zagranicznych, co jest zdecydowanie trudniejsze. Z naszego punktu widzenia zagrożeniem jest funkcjonowanie w świecie, w którym absolutnie dominują globalne korporacje. Jeśli nie wrzucimy piątego biegu i nie zaczniemy ich gonić, to prędzej czy później zostaniemy skonsumowani" - powiedział Burak w trakcie panelu "Ekspansja zagraniczna polskich firm. Czy mamy szansę na globalne czempiony?" podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy.
Członek zarządu PKN Orlen zadeklarował, że płocki koncern, który już dziś obecny jest na 100 rynkach i generuje 60% przychodów z zagranicy, chciałby być kołem zamachowym umożliwiającym innym polskim firmom zaistnienie na rynkach zagranicznych, chociażby za pośrednictwem zagranicznych sieci stacji paliw Orlen.
"W tym celu najpierw trzeba jednak zbudować solidne fundamenty na rynku krajowym. My zbliżamy się już do 'szklanego sufitu', mając niemal 100% rozpoznawalności i zdecydowanie najcenniejszą polską markę. Stąd także trwający proces konsolidacji wewnątrz kraju" - dodał.
Jak ocenił zastępca dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) Marcin Wroński, status krajowych czempionów rozpoznawalnych na zagranicznych rynkach mogą zyskać nie tylko największe firmy w rodzaju Orlenu.
"Takie firmy jak Mlekovita czy Mlekpol również są rozpoznawalne na świecie, a mleko Łaciate jest chociażby hitem sprzedaży na rynku chińskim" - powiedział.
Wtórował mu wiceprezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH) Grzegorz Słomkowski.
"Mało kto wie, że na przykład w krajach arabskich dość powszechnie do kawy podaje się polskie krówki zamiast ciasteczek" - powiedział.
Według niego, z punktu widzenia inwestycji pandemia koronawirusa jest mimo wszystko jedynie incydentem.
"Mamy spadek małych inwestycji, ale duże podmioty, z długoletnią perspektywą, nie wycofują się z projektów inwestycyjnych" - podkreślił.