Gazprom wstrzymał dostawy, ponieważ Polska nie zgodziła się na zapłatę za dostarczony gaz w rublach, a takie było żądanie Rosji. Władimir Putin już pod koniec marca podpisał dekret, z którego wynika, że "nieprzyjacielskie państwa", do których Kreml zalicza także Polskę, mają płacić za dostarczony gaz, w rosyjskiej walucie.
Nie oznacza to jednak, że Polska nie jest przygotowana na taką sytuację. Opracowywane są różne źródła dostaw gazu. W czwartek PAP poinformował, że w maju gazociągiem GIPL może z Litwy do Polski popłynąć do 2 mln m sześc. gazu dziennie — tak wynika z rezultatów aukcji przepustowości dla punktu połączenia polskiego i litewskiego systemów przesyłowych gazu. Spółka PGNiG zarezerwowała przepustowość terminala LNG w Kłajpedzie i — jak informowała — w maju spodziewa się pierwszego transportu gazu.
Państwowa spółka zapewnia, że ma odpowiednie zapasy gazu, magazyny są obecnie zapełnione w blisko 80 proc.
Pomimo tych zapewnień w niektórych gminach od wczoraj nie ma dostaw gazu, chodzi m.in. o gminę Mieścisko czy Łebę. To skutek tzw. ustawy sankcyjnej. Polska nałożyła sankcje na Novatek Green Energy. W związku z tym firma przestała dostarczać gaz. Rząd zapowiada, że problem postara się rozwiązać i spółki przejmą instalacje gazowe w gminach, w których były one w rękach rosyjskich firm.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Mieszkańcy tych gmin, którzy mają dostawy gazu z firm rosyjskich, oczywiście będą zabezpieczeni i to bardzo szybko" -powiedział wicepremier Henryk Kowalczyk.
Polska zużywa rocznie 20-21 mld m sześc. gazu, a krajowa produkcja surowca wynosi 4,5 mld m sześc. Poprzez Gazociąg Bałtycki będzie możliwe tłoczenie gazu w ilości 10 mld metrów sześciennych, poprzez gazoport w Świnoujściu - 7 do 8 mld m sześc. Premier przekonuje, że te liczby jasno pokazują, że Polska od jesieni nie będzie potrzebowała rosyjskiego gazu.