Urządzenia do produkcji leku zostały włączone we wtorek o godzinie 8 rano. – Dziś zaczynamy wykorzystywać technologię, którą Biomed Lublin posiada, jako jedyna firma w Polsce i jako jedna z niewielu na świecie – powiedział podczas konferencji prasowej Piotr Fic, członek zarządu Biomed-Lublin.
Lubelski producent surowic i szczepionek był gwiazdą na warszawskiej giełdzie już w kwietniu. Notowania spółki wywindowała wtedy informacja o zastosowaniu w walce z koronawirusem szczepionki na gruźlicę, której jest producentem. Jednak w połowie kwietnia Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podała, że póki co nie ma dowodów na skuteczność szczepionki.
Natomiast skuteczność immunoglobuliny z osocza ludzkiego została potwierdzona. Zarówno WHO, jak i polskie Ministerstwo Zdrowia, wydały pozytywną rekomendację do stosowania osocza w leczeniu COVID-19. W ciągu ostatnich 5 miesięcy kurs akcji spółki poszedł w górę o ponad 2 tys. proc. W trakcie ostatnich dwóch sesji rósł o kilkanaście procent, ale wtorek zakończył 14 proc. pod kreską.
Podczas wtorkowej konferencji przedstawiciel Biomed-Lublin zaznaczył, że firma jest producentem, który posiada technologię, natomiast aby lek trafił na rynek potrzebne jest m. in wsparcie rządu. W Polsce osocze może być zbierane tylko przez Centra Krwiodawstwa, które podlegają ministrowi zdrowia.
– Ze strony pacjentów, którzy przebyli COVID-19 chęć oddania osocza jest tak duża, że to jest bardzo budujące (…). Ludzie dzwonią z różnych części Polski i pytają, gdzie mogą oddać osocze do produkcji tego leku. Pozostaje tylko kwestia organizacji i finansowania – powiedział prof. Krzysztof Tomasiewicz z Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Podczas konferencji podkreślono, że optymalnym okresem do zbierania osocza jest krótki okres zaraz po przechorowaniu. Po dwóch, trzech tygodniach poziom przeciwciał spada do tak niskiego, że pobieranie osocza staje się bezcelowe.
Kiedy polski lek na koronawirusa trafi do pacjentów?
Produkcja to tylko jeden z etapów całego procesu wytworzenia leku. Pierwsza seria trafi do badań klinicznych za około 2 miesiące, czyli pod koniec października. Po około 4 miesiącach będzie można mówić o pierwszych wnioskach z badań klinicznych. A po przejściu procesu rejestracji będzie można dopuścić lek do sprzedaży. Standardowo proces rejestracji leków zajmuje około 210 dni, natomiast ustawa "antycovidowa” przewiduje jego skrócenie do 150 dni.
Produkt będzie w formie płynnego roztworu w ampułce, który ma być podawany pacjentom w postaci zastrzyku domięśniowego. Za dwa tygodnie będzie wiadomo, ile ampułek powstanie ze 150 litrów krwi, która została zebrana na potrzeby produkcji pierwszej serii leku.
– Chcielibyśmy wyprodukować około 3 -3,5 tys. ampułek (…). Niepewność wynika z faktu, że po raz pierwszy używamy osocza ozdrowieńców. Również koronawirus jest wirusem nowym i nie wiem, jak silną reakcję w organizmie wywołuje – powiedział przedstawiciel Biomed-Lublin.
Po wytworzeniu lek zostanie przekazany zespołowi SPSK 1 z Lublina pod kierownictwem prof. Krzysztofa Tomasiewicza, lidera projektu niekomercyjnego badania klinicznego, na który grant w wysokości 5 mln złotych przyznała Agencja Badań Medycznych. Dla porównania, na podobny projekt w maju rząd Hiszpanii przeznaczył 22 mln euro.
– Polska jako jedyny kraj w Europie Środkowo-Wschodniej posiada technologię do produkcji tego leku i to może mieć znaczenie nie tylko dla pacjentów w Polsce, ale również dla naszych sąsiadów. W tym aspekcie Biomed wpisuje się w polityke bezpieczeństwa zdrowotnego Polski – powiedział podczas konferencji senator Grzegorza Czelej.
Autorami koncepcji leku są lekarz Grzegorza Czelej, senator z ziemi lubelskiej oraz Waldemar Sierocki, członek rady nadzorczej Biomed-Lublin.
Nadzieje są ogromne
– Mamy olbrzymie nadzieje i olbrzymie oczekiwania dotyczące działania tego leku – powiedział prof. Krzysztof Tomasiewicz.
– Koncentrujemy się na tym, co czeka nas w najbliższych miesiącach, ale mammy już pewne plany na przyszłość. Poza wykorzystaniem tego preparatu jako leku myślimy o możliwości stosowania do profilaktyki – dodał.
Zobacz: Szef Związku Zawodowego Lekarzy o Szumowskim: "miał pewne zasługi, ale systemu nie naprawił"
Dziś oczy wszystkich skierowane są na naukowców pracujących nad szczepionką przeciw COVID-19. Prace te jednak potrwają jeszcze jakiś czas, a nawet gdy już szczepionka powstanie, to czas potrzebny na wyprodukowanie stosownych ilości, a potem zaszczepienie chętnych należy liczyć w latach.
Co więcej, immunoglobulinę można wykorzystać do ochrony przed zarażeniem po kontakcie z osobą zarażoną. Na kolejnych etapach, projekt ma więc szansę być rozszerzony o profilaktykę. Jeśli np. okaże się, że zachorował jeden członek rodziny, cała rodzina mogłaby dostać dawkę profilaktyczną, aby objawy się nie rozwinęły.
– Jest to istotne, bo nawet u osób, które przechorowały bezobjawowo obserwujemy trwałe skutki dla zdrowia: uszkodzenia płuc, zwłóknienia płuc, uszkodzenia nerek i innych organów – powiedział senator Grzegorza Czelej. Podanie leku profilaktycznie lub na wczesnym etapie choroby, może nie tylko zmniejszyć liczbę zgonów, ale spowodować, że mniej osób będzie odczuwać negatywne skutki COVID-19.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie