Kilka dni temu prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE) zatwierdził taryfy na sprzedaż gazu. Średnio rachunki pójdą w górę aż o 54 proc. Tłumaczenie jest proste - gigantyczny wzrost cen gazu na świecie.
W praktyce więc szokujące podwyżki wcale nie są tak duże jak mogłyby być. Z najnowszego raportu banku Goldman Sachs wynika, że ceny gazu ziemnego na popularnej platformie obrotu (TTF) wzrosły o ponad 70 proc. w ciągu niecałych dwóch tygodni. Z tego ponad połowa tej podwyżki przypada na ostatnie dwa dni.
Ceny gazu na światowych giełdach biją właśnie nowe rekordy m.in. po tym, jak Rosjanie wstrzymali dostawy paliwa Gazociągiem Jamalskim do Europy. Niektórzy zachodni politycy i eksperci branżowi łączą to z napięciem politycznym wokół Ukrainy, a także opóźnieniami w certyfikacji gazociągu Nord Stream 2. Rosjanie wielokrotnie temu zaprzeczali.
Trzeba zastępować gaz z Rosji
Eksperci Goldman Sachs przewidują jeszcze większe problemy na rynku gazu. Wskazują na spodziewany wzrost popytu m.in. w związku z prognozami pogody (ma to być chłodna zima).
"Spodziewamy się, że skok cen doprowadzi do destrukcji popytu i zwiększenia importu skroplonego gazu ziemnego LNG od stycznia" - prognozuje Goldman Sachs. W imporcie widzą pewien ratunek dla powstrzymania szybkiego wzrostu cen.
Czytaj więcej: Jedna z największych spółek ciepłowniczych w Polsce rezygnuje z węgla. Przechodzi na gaz i wodór
Eksperci przewidują, że w pierwszym kwartale przyszłego roku do północno-zachodniej części Europy ma być importowane dodatkowe 57 mln metrów sześciennych gazu dziennie. W sumie dostawy mają osiągnąć poziom 183 mln. Ma to zrekompensować mniejsze o 50 mln dostawy z Rosji.
Magazyny pustoszeją
Ekonomiści ostrzegają jednak, że przy obecnym dużym zapotrzebowaniu na gaz i bez dodatkowych dostaw surowca magazyny z gazem w Europie będą niemal puste. Na koniec marca ich poziom zapełnienia może wynieść zaledwie 10 proc.
Taki scenariusz sprawi, że rynki Europy Północno-Zachodniej będą w znacznym stopniu narażone na ryzyko blackoutu.
Jest więc też duże ryzyko dalszego wzrostu cen surowca, mimo wcześniejszych prognoz Goldman Sachs dających nadzieję, że początek nowego roku przyniesie niewielką ulgę.