Prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło wziął udział w Forum Bankowym. Podczas panelu poświęconemu omówieniu skutków ekonomicznych pandemii dla banków ostrzegł przed kilkoma niepokojącymi zjawiskami i to w mocnych słowach.
Wskazał m.in. na to, że doszło do bardzo spektakularnego wypychania kredytu bankowego przez różnego rodzaju tarcze pomocowe. Podkreślił, że były i są potrzebne, ale ma to swoje efekty.
- Powstawały już wcześniej, ale rok 2020 to według mnie była stadna produkcja firm zombie, firm, które nie są w stanie utrzymać funkcjonowania z opłat klientów, bo w gospodarce rynkowej za wszystko płaci klient - wskazał Jagiełło.
- Zjawiskiem odłożonym w czasie będzie to, że te tarcze pomocowe będą demoralizowały różnego rodzaju firmy, które będą utrzymywały się z tego tytułu, że potrzebują kolejnej pomocy, nawet gdy sytuacja pandemiczna ustąpi - ostrzegł.
Prezes PKO BP podkreślił, że nie jest to tylko problem Polski, bo o tej "zombiefikacji" gospodarki mówi się od dłuższego czasu w Unii Europejskiej, gdzie od lat obowiązuje m.in. ujemne oprocentowanie w bankach. A to powoduje, że firmy są finansowane w zasadzie albo niską ceną, albo za darmo.
Zbigniew Jagiełło uważa, że podobnie jak w 2020 roku, również i w kolejnych latach bardzo silnie na gospodarkę będzie wpływało ryzyko prawne funkcjonowania firm w Polsce, zwłaszcza firm z sektora finansowego.
- Paradoksalnie, transparentność systemu bankowego, która została wprowadzona kilkanaście lat temu, stała się obciążeniem dla branży, bo w czasach kryzysowych poszukuje się kozłów ofiarnych i bankowość, pracownicy banków stali się takim chłopcem do bicia - dla mediów, polityków, klientów, co jest psychologicznie uzasadnione - trzeba znaleźć kogoś, kto jest winny i obciążyć go wszystkim, co jest możliwe - zaznaczył Jagiełło.
W swojej wypowiedzi nawiązał m.in. do swobodnego wglądu wszystkich zainteresowanych w sprawozdania finansowe banków, wynagrodzenia prezesów i menedżerów itp.
Jak wskazał, jednocześnie od kilu lat zarówno w Europie, jak i Polsce jest kreowany kult konsumenta, który stoi w kontrze do przedsiębiorcy.
- To jest niebezpieczna rzecz w gospodarce rynkowej, gdzie prawa konsumenta będą gloryfikowane wobec możliwość funkcjonowania setek tysięcy, czy milionów przedsiębiorców, którzy z tym kultem będą musieli się zmagać - zaznaczył.