Coraz trudniej jest znaleźć pracownika za minimum płacowe. Wreszcie sama płaca minimalna ma szybko iść w górę. To idealne warunki do planów zastępowania ludzi maszynami. I na tym zarabia nowa gwiazda warszawskiej giełdy, firma M4B.
Notowana na rynku NewConnect spółka wraz z końcem września awansowała na trzecie w tym roku miejsce "w swojej lidze" i zarazem jest już obecnie jedenastą największą spółką technologii informatycznych na warszawskim rynku akcji.
Wartość rynkowa M4B wzrosła w 2019 roku o aż ćwierć miliard złotych do 353 mln zł na koniec września. Cena akcji równa jest potencjalnym 58-letnim zyskom spółki - wskaźnik cena do zysku wynosi 57,8. Taka sytuacja wskazuje na wysoki optymizm giełdy co do przyszłych zysków. Czy to nie przesada?
Zobacz też: Sztuczna inteligencja może nas zgubić. Jednak bez niej nie ma mowy o bezpieczeństwie
- Mam około 11 proc. akcji i na razie nie sprzedaję. I to chyba najlepszy komentarz (śmiech - red.) - mówi money.pl Piotr Toński, wiceprezes M4B. - Wysoka wycena wynika z tego, że jesteśmy innowacyjną spółką i nie robimy emisji akcji, nie "wypalamy" kapitału inwestorów, a podwajamy zyski i przychody. Nie ma drugiej spółki, która ma takie wyniki. Oczywiście ze świadomością, że przy mniejszych wartościowo obrotach łatwiej coś takiego zrobić niż w przypadku wielkich firm - dodaje.
- Poza tym wypłacamy od dwóch lat dywidendę, a to najlepszy dowód, że jest lepiej. Liczę na to, że wypłaty będziemy mogli jeszcze pomnażać - zaznacza Toński.
Ostre wzrosty to nie jest tylko zasługa wyników spółki. Te w pierwszym półroczu nawet lekko zmalały w porównaniu z rokiem poprzednim. Wrażenie robi to, dla kogo spółka realizuje ostatnio zlecenia.
Pracownik droższy niż kiosk
M4B specjalizuje się produkcji systemów multimedialnych w oparciu o własną platformę. Jej elementami są kioski samoobsługowe i wielkoformatowe ekrany LED.
Od połowy sierpnia regularnie - co cztery, pięć dni - spółka przysyła na giełdę informacje o podpisaniu kolejnego kontraktu z restauracjami KFC należącymi do giełdowego Amrestu. Instaluje tam samoobsługowe kioski. Wcześniej sprzedała kioski zarządzanemu przez ten sam Amrest Burger Kingowi.
Pod koniec sierpnia ekrany LED za sześć milionów złotych kupiła też sieć CCC. Wiceprezes M4B wskazuje, że to efekt trendu do zastępowania pracowników maszynami.
- Jest duży kłopot na polskim rynku z zatrudnieniem pracowników niskopłatnych, tj. takich, którym płaci się najniższe stawki. Kiosk samoobsługowy nie choruje, a jego koszt to drobiazg w porównaniu z utrzymaniem pracownika. Jeśli płacimy za pracownika nawet tylko 2,5 tys. zł miesięcznie, to rocznie wychodzi 30 tys. zł. Za tę cenę można kupić naprawdę "wypasiony" kiosk - wskazuje Toński.
Oczywiście są też dodatkowe koszty poza ceną kiosku. Jakie?
- To zależy od wielkości sieci. Przy setkach kiosków koszty są niewielkie, bo obsługują je centra serwisowe. Czas życia kiosku szacujemy na trzy lata. Komponenty praktycznie się nie psują - opisuje. - W przypadku kilkuset kiosków to koszt całościowy rzędu około 100 zł miesięcznie - konkretyzuje.
Firma musi przy tym odbiorcy zapewnić bardzo szybki czas naprawy. - To naturalne: jeśli coś się nie wyświetla, to się nie sprzedaje - wskazuje Toński. Pracownicy restauracji sami muszą wymieniać tylko rolki, na których drukują się paragony.
Rozwojowa nisza
M4B świadczy serwis nie tylko w Polsce, ale też w wielu krajach Europy, np. w Hiszpanii czy Serbii. W maju założyła swój oddział we Włoszech.
- Niewiele jest poza nami firm, które w Polsce się tym zajmują. Wielkie firmy informatyczne w Polsce oferują rozwiązania dla biznesu, ale ciężkiego kalibru - informuje Toński.
Oprócz kiosków M4B instaluje też ekrany reklamowe LED. Ludzie coraz częściej omijają wzrokiem reklamę, ale nie dotyczy to reklamy ruchomej.
- Plakaty się już opatrzyły, a ruch jednak wciąż przyciąga wzrok. W tej chwili, z tego co widzę, jesteśmy jedynym producentem ekranów LED i LCD w kraju. Importuje się dużo, ale nie składa w kraju. W naszym przypadku myśl technologiczna jest stąd, tu powstają koncepty. Choć same ekrany importujemy, to produkt końcowy powstaje w Polsce - opisuje wiceprezes.
- CCC w przypadku ekranów LED było naszym największym odbiorcą i to nie tylko w Polsce. Klientem było też kino Helios w warszawskim Blue City. Kino bardzo zaawansowane technologicznie, a my mamy w tym swój udział - opisuje Toński.
Co dalej? Czy spółka jest w stanie spłacić zyskami aż taki kredyt zaufania od giełdy?
- Planujemy różne kierunki rozwoju i jakieś ruchy, ale ze świadomością, że gospodarka może spowolnić. Gdzieś nastąpi kres obecnego rozwoju. Musimy iść bardzo do przodu, żeby zdobywać rynki - mówi wiceprezes M4B.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl