W listopadzie ubiegłego roku rynek ocenił, że 1,83 mld zł zapłacone za Eurobank plus 4,4 mld zł zwrotu finansowania przez ówczesnego właściciela Société Générale to mniej więcej o 700 mln za mało. Teraz okazuje się, że korzyści aż tak duże nie były.
Już po wstępnym przejrzeniu kupionych aktywów okazało się, że przez dodatkowe rezerwy na portfel Eurobanku w rachunku zysków i strat drugiego kwartału trzeba na minus wpisać 65 mln zł. Jakość tego portfela nie była co prawda gorsza niż w Banku Millennium, ale mniejsze były odpisy na złe kredyty i trzeba to teraz wyrównać. W drugim kwartale Miillennium utworzył 158 mln zł rezerw na złe kredyty w porównaniu do 58 mln zł rok temu.
To samo zresztą działo się ostatnio w Santander Banku Polska. Po przejęciu aktywów Deutsche Bank Polska, utworzył rezerwy na przejęty portfel kredytowy.
Zobacz też: Banki w opozycji do frankowiczów. "Kredyty należy spłacać"
W rezultacie zysk netto Banku Millennium w drugim kwartale wyniósł 174 mln zł w porównaniu do 193 mln zł rok wcześniej. Niby wiadomość niezbyt dobra, ale rynek właściwie już wziął to pod uwagę.
Analitycy ankietowani przez PAP prognozowali, że będzie dużo gorzej i że rezerwy wyniosą nawet 176 mln zł, a zysk netto spadnie przez to do 148 mln zł. Jak widać jest gorzej, czyli lepiej. Z racji przekroczenia prognoz giełda przyjęła dobrze wyniki i akcje rosną o 1,3 proc. kwadrans po otwarciu sesji w poniedziałek.
Ostatecznie notowania Banku Millennium w ciągu roku zatoczyły koło. Kurs 7,90 zł to te same poziomy co w lipcu ubiegłego roku.
Aktywa Banku Millennium wzrosły dzięki przejęciu Eurobanku z 81 mld zł na koniec marca do 94 mld zł ostatniego dnia czerwca. Odzyskać szóstego miejsca na rynku, które Millennium straciło w ubiegłym roku na rzecz BNP Paribas się jednak nie udało, ale zwiększona została przewaga nad ósmym Alior Bankiem.
Lepsze kredyty były w Eurobanku
Wynik Millennium na różnicy oprocentowania kredytów i depozytów wzrósł o 30 proc. rok do roku do 573 mln zł, ale już wynik na prowizjach tylko o 7 proc. do 175 mln zł. Jednocześnie o 23 proc. rdr wzrosły koszty działania a wspomniane wyżej rezerwy o 171 proc.
Kredyty oprocentowane były na średnim poziomie 4,43 proc., a depozyty na 1,06 proc. Najwyraźniej Eurobank miał dużo niższe oprocentowanie złożonych przez klientów środków, a prawdopodobnie więcej ich trzymało pieniądze na nieoprocentowanych rachunkach, bo marża skoczyła do 2,8 proc. z 2,53 proc. notowanej jeszcze w pierwszym kwartale.
Przejęcie Eurobanku obniżyło stopień odpisów na złe kredyty do 62,3 proc. z 76,1 proc., stąd większe rezerwy, żeby przywrócić poziom ryzyka. Z drugiej strony Bank Millennium zbił udział kredytów zagrożonych spadł do 4,3 proc. z 4,74 proc. rok temu i są to poziomy bezpieczne, mimo wysokiego zaangażowania w rynek kredytów konsumenckich.
Poprawa stopy złych kredytów (tzw. kredyty z utratą wartości) widoczna jest najbardziej w pożyczkach konsumenckich. Eurobank przyciągnął najwyraźniej dużo lepszych klientów niż się przedtem udawało Millennium, bo procent złych kredytów konsumpcyjnych na koniec czerwca spadł do zaledwie 8,7 proc. z 10,4 proc. na koniec marca i 12,6 proc. rok temu.
Portfel kredytów konsumpcyjnych Banku Millennium wzrósł dzięki przejęciu Eurobanku o 6,4 mld zł. W ciągu kwartału te kredyty osiągnęły już wartość 14,7 mld zł i stanowią niemal 22 proc. całego portfela kredytowego Millennium. Najważniejszy udział w banku mają kredyty hipoteczne - 51 proc., a kredyty dla firm są na drugim miejscu (27 proc.).
Ale kredyty konsumpcyjne rosną najszybciej. Nawet bez przejmowania Eurobanku, Bank Millennium zwiększył ich wartość z 6,8 do 8,3 mld zł w ciągu roku, czyli o ponad jedną piątą.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl