Pandemia koronawirusa sprawiła, że w Polsce duża część przedsiębiorstw była zmuszona do ograniczenia swojej działalności, a wiele z nich wysłało swoich pracowników na masowe zwolnienia. Teraz powoli wszystko wraca do nowej normalności.
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Grant Thornton i firmę Element, w czerwcu 2020 roku na 50 największych portalach rekrutacyjnych w Polsce pojawiło się 246,2 tys. nowych ofert pracy. To aż o 26,1 proc. więcej niż w poprzednim miesiącu.
To oczywiście ciągle sporo mniej niż przed rokiem, ale eksperci podkreślają, że ta różnica powoli się zmniejsza. W czerwcu ofert pracy odnotowano o 16,3 proc. mniej niż przed rokiem. Dla porównania, w kwietniu 2020 roku analogicznie liczony roczny spadek wynosił 50,7 proc., a w maju 41,6 proc.
Duże różnice w miastach
"W czerwcu jest już wyraźne ożywienie na rynku i pracodawcy masowo zaczęli uruchamiać swoje rekrutacje. Obecnie sytuacja jest już na poziomie zbliżonym do stanu sprzed kryzysu" - czytamy w najnowszym raporcie Grant Thornton.
Analizując 10 największych aglomeracji w Polsce okazuje się, że zdecydowanie najgorzej sytuacja wygląda w Poznaniu. W czerwcu tamtejsi pracodawcy opublikowali na portalach rekrutacyjnych jedynie 1530 nowych ogłoszeń, czyli aż o 62 proc. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
To o tyle zaskakujące, że Poznań to od lat miasto o najniższej stopie bezrobocia w Polsce (1,5 proc. na koniec maja 2020 roku). Obecnie otwartych jest tam jednak o połowę mniej procesów rekrutacyjnych niż w znacznie mniejszych pod względem liczby mieszkańców Lublinie czy Bydgoszczy.
Co w ofertach o pracę?
W dziesięciu największych miastach na 1000 mieszkańców przypada średnio niecałe 9 ofert pracy (wobec 7,1 miesiąc wcześniej i 14 rok temu). Co w nich jest?
Wśród 10 przeanalizowanych zawodów największe spadki widać wśród pracowników administracji, IT i ochrony. Tymczasem ofert dla głównych księgowych jest wręcz więcej niż przed kryzysem. Niewielki spadek ofert widoczny jest też w marketingu i logistyce.
Firmy powoli wracają do normalności i dotyczy to też zawartości oferowanych przez pracodawców warunków zatrudnienia.
"Po czasie mocnego zaciskania pasa oraz ucinaniu zbędnych kosztów, pracodawcy z powrotem zaczynają zwiększać zatrudnienie oraz przywracają część obciętych wcześniej zachęt i benefitów (np. abonamenty medyczne, karty sportowe, darmowe owoce itp.)" - wskazuje Grant Thornton.
Według raportu, w czerwcu jedno ogłoszenie o pracę zawierało średnio ponad 5 zachęt (dokładnie 5,4).
Eksperci przypominają, że w maju 2020 roku oferty pracy nie dość, że były mało atrakcyjne pod względem benefitów, to jeszcze średnia liczba wymaganych kompetencji od przyszłego pracownika wzrosła. Wydawało się, że rynek pracownika zupełnie przeszedł do historii. Czerwiec przyniósł jednak zwrot akcji.
Obecnie statystyczna oferta zwiera 4,5 wymogów stawianych kandydatom, wobec 5,1 w maju. Spadek dotyczy zarówno wymagań w zakresie posiadania doświadczenia (z 65 proc. w maju 2020 r. do 54 proc. w czerwcu), jak też wykształcenia (spadek o 7 pkt. proc.) oraz znajomości języka obcego (spadek o 8 pkt. proc. względem poprzedniego miesiąca).
"Takie zmiany mogą świadczyć o tym, że firmy w Polsce wracają do funkcjonowania na pełnych obrotach i jest to widoczne również na rynku pracy. Pracodawcy chcą jak najszybciej uzupełnić luki w zatrudnieniu swoich firm, które powstały w czasie lockdownu lub odmrozić opóźnione rekrutacje. Dlatego oferują kandydatom coraz bardziej atrakcyjne oferty pracy, jednocześnie nie mając przy nich wygórowanych oczekiwań" - wskazuje Grant Thornton.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie