Jedna z największych państwowych spółek (Skarb Państwa ma prawie 35 proc. akcji) odkryła karty. Zgodnie z wszelkimi prognozami, PZU było skazane na znaczący spadek wyników finansowych w związku z kryzysem wywołanym koronawirusem. Tak też się stało, choć trudno mówić o zawodzie. Co więcej, mamy pozytywne zaskoczenie.
Już dwa tygodnie temu zarząd PZU informował, że wyniki drugiego kwartału będą obciążone bardzo wysokimi odpisami na utratę wartości Alior Banku i Banku Pekao, w których akcje zainwestował ubezpieczyciel. Była wtedy mowa o kwocie 827 mln zł. O tyle, tylko z powodu odpisów, miały być niższe zyski.
W związku z tym średnia prognoz analityków ankietowanych przez PAP wskazywała, że w drugim kwartale PZU mogło zarobić na czysto zaledwie 59 mln zł. A przypomnijmy, że w analogicznym okresie poprzedniego roku zysk wyniósł 734 mln zł. Ostatecznie spadł, ale do 185 mln zł, co oznacza, że zyski przebiły prognozy ponad trzykrotnie.
Średnia prognoz może być czasem myląca, jeśli były duże rozbieżności wśród ekspertów. W tym przypadku nawet najśmielsze szacunki domów maklerskich dawały PZU maksymalnie 164 mln zł zysku netto, czyli o 21 mln zł mniej niż w rzeczywistości.c
Najnowsze informacje z zadowoleniem przyjęli inwestorzy giełdowi, którzy spodziewali się znacznie gorszych wyników. W efekcie już po pierwszych 10 minutach czwartkowej sesji na GPW akcje PZU były o 1,5 proc. wyżej wyceniane niż w środę.
Jeśli dodamy wyniki drugiego kwartału do zysków z pierwszych trzech miesięcy roku, okaże się, że dotychczasowy bilans to 301 mln zł. Z takiej kwoty mogłaby być zadowolona mniejsza giełdowa spółka, ale dla giganta ubezpieczeniowego, który ma też udziały w dwóch dużych bankach to jednak bardzo słaby wynik. Rok wcześniej zyski całej grupy PZU po półroczu sięgały prawie 1,5 mld zł.
Komentarz władz
- Pierwsza połowa 2020 roku to okres, w którym otoczenie biznesowe grupy podlegało bardzo dynamicznym zmianom - przyznaje Beata Kozłowska-Chyła, która pełni obowiązki prezesa zarządu PZU.
Wskazuje, że był to też test "zwinności i elastyczności", w którym spółka dążyła do integracji i cyfryzacji wielu struktur. Jednocześnie trwają prace nad nową strategią grupy PZU, która ma być kontynuacją, wzmocnieniem i rozszerzeniem wprowadzanych dotąd zmian.
- Znajdą się w niej cele i założenia mające służyć osiąganiu ponadprzeciętnych wyników finansowych, mimo niełatwej rzeczywistości biznesowej i koniunktury gospodarczej. Liczę, że niezależnie od przyszłych zmian sytuacji gospodarczej, PZU będzie w stanie nadal generować ponadprzeciętne dywidendy dla akcjonariuszy - zapewnia Beata Kozłowska-Chyła.
Same ubezpieczenia się bronią
Zarząd PZU komentując wyniki podkreśla, że sama działalność ubezpieczeniowa grupy w pierwszym półroczu radziła sobie dobrze. Wartość zebranych od klientów składek (składka przypisana brutto) to 11,7 mld zł. A bez uwzględniania odpisów i biorąc tylko wyniki PZU (m.in. bez Alior Banku i Pekao) zysk byłby na poziomie około 1,6 mld zł.
PZU chwali się m.in., że w segmencie ubezpieczeń na życie firma miała udział w rynku na poziomie 42 proc. A to najwyższy wynik od 2009 roku.
Zarząd przekonuje, że mimo spadku zysków całej grupy, pozycja kapitałowa PZU pozostaje silna. Klienci mogą spać spokojnie, bo wskaźnik wypłacalności na koniec czerwca wyniósł 258 proc. i był zauważalnie wyższy od średniej dla europejskich ubezpieczycieli.