Branża energetyczna się rozwija i rozbudowuje, ale jeden z głównych graczy na polskim rynku, który projektuje i buduje związaną z tym infrastrukturę (ostatnio np. blok elektrowni w Jaworznie), ma nie lada problemy.
Przez lata długi Rafako wobec kontrahentów narosły tak mocno, że konieczna okazała się interwencja sądu w Gliwicach, który miesiąc temu wydał postanowienie o zatwierdzeniu układu z wierzycielami.
Czytaj więcej: Afera Retail Parks Fund. Poszkodowani szukają sprawiedliwości i chcą od banku 90 mln zł
W ten sposób kontrahenci będą mogli liczyć na zwrot choć części należnych im pieniędzy. O ile oczywiście wcześniej spółka nie stanie się niewypłacalna. A jak donosi Business Insider, Rafako już w marcu może stracić płynność finansową i stanie przed widmem bankructwa.
Serwis dotarł do analizy firmy doradczej PwC, który wyliczyła, że z uwagi na powiązania właścicielskie oraz operacyjne ewentualna upadłość Rafako oznaczałaby straty wielu prywatnych firm - w wysokości blisko 300 mln zł. Do tego nawet miliard złotych mogą stracić spółki Skarbu Państwa.
Na razie Rafako czeka na wsparcie z Agencji Restrukturyzacji Przemysłu. Mowa o 50 mln zł finansowej kroplówki, która pozwoli przeżyć kolejne tygodnie.
Misji ratunkowej podjął się niedawno nowy prezes. Funkcję objął pod koniec stycznia Radosław Domagalski-Łabędzki. Był on m.in. wiceministrem w rządzie Beaty Szydło i prezesem państwowego KGHM-u.
Już na starcie dostał za zadanie pozyskać inwestora strategicznego, który m.in. dosypałby pieniędzy. Sprawa jest w toku. Na razie oficjalnego kandydata, który byłby blisko podpisania umowy, nie ma.
Według PwC, dla zachowania płynności, potrzeba na tę chwilę blisko 120 mln zł. W innym przypadku zagrożone są nie tylko należności kontrahentów, ale i wypłaty pracowników Rafako.