Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Maciej Rynkiewicz
|

Co zrobi Facebook za 16 miliardów z giełdy

0
Podziel się:

Portal Zuckerberga zmieni siebie i internet. Konkurencja ma się czego bać.

Co zrobi Facebook za 16 miliardów z giełdy
(PAP/Photoshot)

Facebook zaliczył dość przeciętny debiut. Akcje spółki wystartowały na NASDAQ po cenie 38 dolarów i tylko przez chwilę zyskiwały kilkanaście procent. Na koniec sesji wzrost był symboliczny o 0,3 procenta. Money.pl sprawdził, co teraz Zuckerberg zrobi z pieniędzmi z giełdy i jak jego działania mogą zmienić przyszłość internetu.

Facebook ustalił wcześniej przedział ceny w ofercie publicznej od 34 do 38 dolarów za akcje. Inwestorzy zgłosili jednak tak duże zapotrzebowanie, że udziały sprzedały się po maksymalnej cenie, a akcji Facebooka nie starczyło dla wszystkich.

Co ciekawe, mimo tak wysokiej ceny za akcję inwestorzy liczą właściwie przede wszystkim na wzrost wartości udziałów. Zuckerberg w najbliższym czasie nie podzieli się bowiem żadną dywidendą. Wszystkie zyski zostawi w firmie, a ewentualne zmiany w tej polityce uzależnia od sytuacji ekonomicznej spółki.

Ostatecznie Zuckerberg pozyskał z giełdy 16 miliardów dolarów i jest wyceniany przez inwestorów na ponad 100 miliardów dolarów. To połowa wartości Google'a i ponad jedna piąta wartości Apple'a. Inwestorzy liczą, że tak olbrzymi zastrzyk finansowy dla Facebooka zmieni nie tylko tę firmę, ale również cały internet.

Potencjał powoli się wyczerpuje. Trzeba zarabiaćNajmłodszy multimiliarder podaje, że pieniądze pozyskane z debiutu planuje wykorzystać do _ budowania świata otwartego i jeszcze bardziej połączonego _. Tę bajkową wizję rozbija na trzy grupy odbiorców serwisu: użytkowników, deweloperów (czyli twórców aplikacji) oraz reklamodawców. Najbardziej interesującą ofertę zdaje się otrzymają ci ostatni - bowiem to oni generują zyski. Zuckerberg chce na wielką skalę udostępnić koncernom reklamowym informacje o ponad 800 milionów użytkowników.

Przychody i zyski deklarowane przez Facebooka w mln dolarów
rok Przychody Zysk
Źródło: Money.pl, na podstawie prospektu emisyjnego Facebooka
2007 157 -138
2008 272 -56
2009 777 229
2010 1974 606
2011 3711 1000

_ - Ta maszyna dopiero się rozpędza. Może nie w kontekście liczby nowych użytkowników, ale na pewno pod względem przekładania zainteresowania internautów na coraz większe pieniądze - _twierdzi Wojciech Czernecki, prezes Nokaut.pl, którego w tym roku spółka zadebiutowała na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.

Połączenie użytkowników z reklamodawcami ma być wyjątkowo bliskie. Mark Zuckerberg chce bowiem, żeby koncerny dokładnie wiedziały kto, kiedy i w jakich okolicznościach zobaczy reklamę. To dla nich nie lada gratka - firmy będą wiedziały w jakim wieku jest odbiorca, kogo ma w znajomych oraz co robi w czasie wolnym. Facebook na tym jednak nie kończy.

- _ Serwis wciąż testuje nowe opcje, w tym również tak zwane highlights. To funkcja, która pozwoli wyróżnić nasze posty wśród innych wpisów. Usługa budzi kontrowersje, bo wkracza w obszar, który do tej pory pozbawiony był reklam - między wpisy naszych znajomych. Z drugiej strony jednak reklamy będą wyraźnie zaznaczone. Użytkownik na początku będzie zauważał reklamę, ale z czasem się do niej przyzwyczai i nie będzie zwracać na nią większej uwagi _- komentuje Beata Ratuszniak, redaktor Interaktywnie.com.

Jeden warunek, Facebook musi rosnąćJednak przychody z reklam będą rosły jedynie wtedy, kiedy portal społecznościowy będzie notował coraz większą popularność. Chodzi tu przede wszystkim o liczbę nowych internautów oraz czas, jaki użytkownicy spędzają na stronie. Z tym ostatnio Zuckerbergowi idzie całkiem nieźle -jeszcze w maju 2009 roku dziennie na stronę wchodziło 92 miliony internautów. Do dziś ta liczba wzrosła do około 483 milionów.

Źródło: Prospekt emisyjny Facebooka

Wydaje się jednak, że złote czasy się skończyły i teraz zaczną się schody. Łączna liczba użytkowników portalu na całym świecie przekroczyła niedawno granicę 800 milionów. Potencjał wzrostu jest więc ograniczony, bo całkowita suma użytkowników internetu na świecie przekroczyła w ubiegłym roku dwa miliardy. Zuckerberg będzie się musiał teraz głowić, jak zachęcić te 1,2 miliarda osób do korzystania z jego serwisu. Z drugiej zaś strony musi myśleć - co znacznie trudniejsze - jak zwiększyć popularność samego internetu.

Właśnie do tego może wykorzystać ogromny zastrzyk gotówki, który otrzymał po wejściu na giełdę. Równie ogromne pieniądze pozyska niedługo, bo do tej pory nie wyświetlał bowiem reklam użytkownikom, którzy korzystają z serwisu przez telefony komórkowe, a zamierza to zmienić. Jak podaje w prospekcie emisyjnym, miesięcznie w ten sposób loguje się w serwisie około 425 milionów użytkowników.

To będzie kolejna zimna wojna _ Aby zwiększyć popularność serwisu, będziemy tworzyli nowe usługi, dostosowywali stronę do wymogów różnych systemów operacyjnych oraz dopracowywali jakoś informacji, którą otrzymuje zwykły użytkownik _ -czytamy w prospekcie emisyjnym spółki. Jego twórcy dodają dalej, że wierzą w rosnącą popularność strony i bazują przede wszystkim na ludziach młodych, którzy spędzają w sieci najwięcej czasu.

Serwis społecznościowy to jednak zdecydowanie za mało. Na rynku działają tysiące portali, które oferują podobne funkcje i tylko czyhają na potknięcie giganta z Kalifornii. Oferta konkurencji jest w dodatku często zdecydowanie bardziej szeroka. Wystarczy spojrzeć na Google, który oprócz serwisu G+ oferuje swoją przeglądarkę, edytor dokumentów, a nawet własny system na smartfony Android.

Czytaj więcej [ ( http://static1.iwoman.pl/i/art/206/h139982.jpg ) ] (http://www.iwoman.pl/na-serio/kariera/facebook;i;goldenline;-;kobiety;same;szkodza;sobie;w;karierze,198,0,1084870.html) *Tak Facebook i Goldenline wpływają na kariery * - _ Paniom zdarza się pisać o sobie za dużo, za dużo _- ostrzega ekspert firmy Work Express, Piotr Rzebko. Dlatego to prawdopodobnie gigant z Mountain View, a nie małe serwisy społecznościowe w krajach, gdzie Facebook jeszcze nie dotarł, jest największym oponentem Facebooka. Głównym polem do ataku jest rynek użytkowników mobilnych, który Google pomału zagarnia dla siebie. W prospekcie emisyjnym czytamy, że Facebook ma zamiar współpracować ze sztabem programistów, producentów telefonów i sieci komórkowych, aby dopracować swoje usługi na smartfony. Eksperci z branży mówią jednak, że plany Zuckerberga sięgają znacznie wyżej.

_ - Gdyby on zamierzał tylko udoskonalać swoje oprogramowanie na smartfony, wcale nie potrzebowałby tak dużych pieniędzy z giełdy. Tam już teraz pracują setki zdolnych ludzi, którzy głowią się nad najlepszymi rozwiązaniami na rynku - _ twierdzi Wojciech Czernecki.

Mark Zuckerberg chce przejść do historii internetu, co udowodnił tuż po śmierci legendarnego założyciela Apple'a, Steva Jobsa. _ Steve, dziękuję ci za to że byłeś moim mentorem i przyjacielem. Dziękuję, że pokazałeś mi, jak zmienić świat. Będę tęsknił _- napisał wtedy na swoim profilu.

Przyszłością serwisu nie jest więc utworzenie lepszej aplikacji na smartfony, ale raczej stworzenie własnego systemu operacyjnego, na kształt Google Android albo Apple iOS. Zuckerberg nie ograniczy się do konkurowania na polu portali społecznościowych. Jego celem jest osiągnięcie popularności giganta z Mountain View. A z tak dużymi pieniędzmi pozyskanymi z IPO nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stworzyć swoją wyszukiwarkę.

Czołówka ucieka, a konkurencja rośnie

Historia Instagramu, kupionego przez Zuckerberga udowodniła, że konkurencja uderza z dwóch stron. Młody wizjoner przejął miesiąc temu aplikację do obróbki zdjęć stworzoną przez kilku studentów i wydał na to miliard dolarów. Ponoć musiał, bo zęby na nią ostrzył sobie już Google. Z jednej strony ucieka więc największa konkurencja, a z drugiej zaś władze Facebooka nie mogą zapominać, że codziennie w sieci pojawiają się nowe projekty naśladujące _ pierwowzór _.

_ - Największym zagrożeniem dla Facebooka jest zmiana preferencji jego użytkowników i spadek ich lojalności, przejawiający się w migracji do innych miejsc w sieci. Najbardziej wyrazistym przykładem tego ryzyka jest historia MySpace. Utrzymanie użytkowników wymaga zaś ciągłego rozwoju usług i oferty serwisu, które stanowią dla nich wartość - _ twierdzi Sylwester Janik, partner funduszu private equity MCI Management.

Dlatego Facebook część z pozyskanych pieniędzy wykorzysta na duszenie konkurencji w zarodku. Z Instagramem zrobił to za późno i w ostateczności przepłacił. W przyszłości prawdopodobnie nie powtórzy tego błędu.

_ - Mark Zuckerberg ma ogromny problem, bowiem jeszcze nie zna swojego śmiertelnego rywala. A to prawdopodobnie zdolny student, który siedzi dziś w garażu i programuje nowego, lepszego Facebooka - _ kończy prezes Nokaut.pl.

Czytaj więcej o debiucie giełdowym Facebooka w Money.pl
Debiut Facebooka na giełdzie. To musisz wiedzieć! Jest szansa na zainwestowanie w najpopularniejszy serwis społecznościowy świata. Sprawdź, czy warto.
Oto Wall Street na dzień przed Facebookiem Uwaga inwestorów wciąż skupia się głównie na Grecji, której agencja Fitch obniżyła rating z z B minus do CCC.
IPO Facebooka: Wycena wyśrubowana do maksimum Czasem zwyczajnie trzeba powiedzieć dość. Facebook znajduje się na ostatniej prostej bardzo długiej oferty publicznej i to właśnie teraz należy się pożegnać ze społecznościowym gigantem.
giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)