Światowe giełdy zaczęły łączyć się na potęgę. Małe chcą zostać zauważone, większe chcą być jeszcze większe i skorzystać z efektów fuzjii. Gdzie jest w tym wszystkim miejsce dla GPW?
Kojarzone dotąd jako symbol pewnej niezależności giełdy krajowe zaczynają zacierać granice między sobą. Jak mówi popularny slogan: "pieniądz nie zna granic". Ostatnimi czasy zaczyna nabierać on realnego znaczenia.
Od zasady "jeden kraj - jedna giełda" najbardziej odbiegają Stany Zjednoczone, jako najmocniej rozwinięty rynek finansowy na świecie. W USA istnieje aż 8 giełd, które zajmują się przede wszystkim obrotem akcjami. Należą do nich:
Nazwa Giełdy | Specjalizacja |
---|---|
AMEX - American Stock Exchange | mniejsze spółki |
BSE - Boston Stock Exchange | nowe technologie |
NSX - National Stock Exchange | akcje |
NASDAQ | nowe technologie |
NYSE - New York Stock Exchange | brak |
Chicago Stock Exchange | kontrakty,spekulacja |
HedgeStreet | brak |
PHLX - The Philadelphia Stock Exchange | brak |
To jednak nie są wszystkie giełdy w USA, gdyż do wymienionych powyżej dochodzą giełdy zajmujące się handlem kontraktami terminowymi - tych głównych jest 10. Ich spektrum jest ogromne: od kontraktów na stopy procentowe poprzez ropę na kukurydzy, czy na pogodzie kończąc:
Nazwa Giełdy | Specjalizacja |
---|---|
CBOE - Chicago Board Options Exchange | opcje |
CBOT - Chicago Board of Trade | kontrakty i opcje |
CCX - Chicago Climate Exchange | kontrakty na emisje gazów |
CME - Chicago Mercantile Exchange | brak |
ICE - IntercontinentalExchange | energia |
KCBT - Kansas City Board of Trade | towary |
MGEX - Minneapolis Grain Exchange | zboża |
PHLX - The Philadelphia Stock Exchange | brak |
NYBOT - New York Board of Trade | towary |
NYMEX - New York Mercantile Exchange | towary |
Nic więc dziwnego, że w większości przeprowadzonych lub planowanych połączeń biorą udział giełdy amerykańskie. Co może powstać z połączenia dużej amerykańskiej giełdy z inną - średnią? Gigant - dlatego opiszemy tutaj jakie gigantyczne giełdy powstały lub dopiero powstaną.
Jak to w ogóle możliwe?
Giełda kojarzona jest zazwyczaj jako dosyć wirtualny twór. Szczególnie, jeśli jeszcze handel na niej prowadzony jest elektronicznie (jak np. na GPW), czyli bez bezpośredniego udziału osób fizycznych. Jak to więc możliwe, że giełdy mogą się łączyć? Odpowiedź jest prosta - trzeba spojrzeć na nie, jako na normalne firmy. Więcej, jak na spółki akcyjne. Większość giełd na świecie, w tym oczywiście GPW, to spółki akcyjne mające swój zarząd, radę nadzorczą, podejmujące uchwały itd.
Idąc dalej: na rozwiniętych rynkach kapitałowych większość parkietów jest upubliczniona, czyli ich akcje może kupić każdy zainteresowany. Gdzie? Na giełdzie oczywiście.
Postępująca globalizacja, coraz większe wymagania inwestorów, wzmagają presję na łączenie się parkietów. Fuzje to także mniejsze koszty i prostsze procedury. A także prestiż.
Gigant kontraktów terminowych
W październiku świat obiegła informacja, że fuzja dwóch amerykańskich giełd zajmujących się handlem kontraktami terminowymi wreszcie dojdzie do skutku. Łączyły się Chicago Mercantile Exchange(CME) i Chicago Board of Trade(CBOT), a utworzony gigant nazywać się ma CME Group i będzie największą giełdą terminową na świecie. CME, jako spółka przejmująca, zgodziła się kupić CBOT za prawie 8 mld dolarów. Powód? Przede wszystkim konkurencja. CME Group chce prześcignąć europejskiego giganta pod tym względem - Intercontinental Exchange, który kilka miesięcy temu przejął inną amerykańską giełdę kontraktów - New York Board of Trade.
Drugim fundamentalnym powodem są oczywiście oszczędności. Połączone parkiety to jeden system transakcyjny, mniejsze prowizje od transakcji, zapewne też pewne redukcje pracowników. W przeciągu roku od samej fuzji CME Group chce zaoszczędzić 125 mln dol. brutto.
Gigant skandynawski
Jednak nie tylko Stany Zjednoczone mają monopol na przejmowania. Gdzieś w śniegach Skandynawii powstał w październiku kolejny gigant - połączone parkiety Szwecji, Finlandii i Danii. Nazywać się on ma Nordycka Lista Giełdowa OMX(OMX Nordic List). Będzie to piąta pod względem wielkości giełda w Europie. OMX jest spółką notowaną równocześnie na giełdach w Sztokholmie, Helsinkach i Kopenhadze. Jej głównym profilem jest konsolidacja europejskich parkietów w celu utworzenia jednego, wspólnego i przejrzystego rynku kapitałowego. Jest obecnie właścicielem giełd w Kopenhadze, Sztokholmie, Helsinkach, Rydze, Tallinie oraz Wilnie.
Powód połączenia? W tym przypadku chodzi głównie o prestiż. Kraje skandynawskie nie są kojarzone z elitą finansową. Stworzenie jednej wielkiej giełdy na pewno pomogłoby spółkom z tego regionu przyciągnąć zagraniczny kapitał i wypromować się w Europie. Oczywiście nie należy zapominać o zwiększeniu płynności tych giełd i mniejszych kosztach obsługi.
Dowodem, że taka strategia budowania swojej popularności jest skuteczna, jest fakt, że OMX zainteresował się sam Nasdaq...
Gigant technologiczny
Nasdaq jest największą giełdą elektroniczną w USA. A to zobowiązuje. O ile poprzednie przykłady dotyczyły w pewnym stopniu regionalności, to horyzonty Nasdaq są o wiele szersze. Giełda chce zbudować pierwszą na świecie transatlantycką platformę handlu papierami wartościowymi. Partnerem ma być nie byle kto - największy parkiet w Europie - giełda w Londynie (London Stock Exchange). Jak nie trudno się domyślać, w grę wchodzą niemałe kwoty. Amerykańska giełda chce przejąć londyńską za bagatela 5,1 mld dol. Jednak giełda w Londynie tanio skóry nie chce sprzedać. W odpowiedzi za zaproponowaną kwotę podała, że cena nie uwzględnia szybkiego wzrostu wartości parkietu i jest za mała.
Czytaj więcej na blogu autora:
market.bblog.plByła to już druga oferta, gdyż pierwszą, mniejszą, złożono w marcu tego roku. Sprawę utrudniają także inne spółki, które starają się zarobić na akwizycji giełd. Wczoraj amerykański magnat w branży nieruchomości Samuel Heyman powiadomił opinię publiczną, że posiada 8,8 proc. akcji LSE. Znany agresywny inwestor raczej nie ma zamiaru przejmować giełdy (choć takiej możliwości nie wykluczył). Chodzi mu raczej o wywarcie presji na Nasdaq i podwyższenie ceny zakupu. Nasdaq posiada obecnie 28,75 proc. akcji LSE.
Duży Gigant
Nowojorska giełda ( NYSE ), w USA popularnie zwana "Dużym parkietem"("Big Board"), jest największą giełdą na świecie pod względem kapitalizacji notowanych spółek. Również ona ma ambicje stworzyć pierwszą transatlantycką giełdę. Pomóc jej w tym ma drugi parkiet Europy - Euronext, czyli połączone ze sobą giełdy: belgijska, francuska, holenderska, portugalska oraz brytyjska giełda instrumentów pochodnych. Jednak i w tym przypadku konkurencja nie próżnuje. Euronextem zainteresowana była również giełda niemiecka - Deutsche Bourse. Jej propozycja opiewała na około 10 mld euro. Jednak znaczący wzrost akcji NYSE spowodował, że jej propozycja stała się bardziej intratna dla Euronextu (około 10,6 mld dol). Niemcy nie potrafili znacząco przebić tej oferty i ostatecznie zrezygnowali ze swojej oferty, zostawiając na polu walki tylko NYSE. Co oznacza, że na europejskim rynku pozostał jeszcze znaczący podmiot, który ma chrapkę i pieniądze na przejęcia. A presja rośnie...
Gigant alternatywny
Dobry interes wśród akwizycji parkietów zwietrzyły nie tylko same giełdy. W listopadzie konsorcjum jednych z największych banków na świecie ogłosiło, że stworzy własną platformę handlową. Były to: Citigroup, Credit Suisse, Deutsche Bank, Goldman Sachs, Merrill Lynch, Morgan Stanley oraz UBS. Plan jest odpowiedzią na wysokie prowizje pobierane przez giełdę londyńską oraz na europejską dyrektywę, która ma znacznie ułatwić przepływ pieniądza między giełdowymi spółkami z Europy. Warto zauważyć również, że w konsorcjum banków pominięto takie krezusy jak brytyjski HSBC lub amerykański J. P. Morgan Chase. Niewykluczone więc, że i one zdecydują się na podobny ruch.
A co z GPW?
Zanim zaczniemy marzyć o wspólnym parkiecie np. z NYSE, Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie najpierw musiałaby zostać upubliczniona. Na ten temat spekulowano już od dawna, jednak żadnych konkretnych planów nie ma. Agenda GPW obejmująca okres do 2008 r. nie wspomina o tym ani słowem. Trudności wynikają również z faktu, że decyzja byłaby jak najbardziej polityczna. 98,8 proc. udziałów w GPW posiada Skarb Państwa (pozostałe 1,2 proc. mają banki, domy maklerskie oraz emitenci papierów wartościowych). Biorąc pod uwagę nurt narodowościowy płynący od obecnego rządu - trudno byłoby się spodziewać pozytywnej decyzji. Inną, bardziej merytoryczną przeszkodą jest to, że nasza giełda nie jest jeszcze krezusem w naszej części Europy. Choć na pewno jest na dobrej drodze do tego. Przypomnieć warto choćby planowane debiuty spółek ukraińskich.
Ale podywagujmy: co by było, gdyby GPW zdecydowała się na sprzedaż swoich akcji? Na pewno można by oczekiwać kolosalnej redukcji zapisów. Który inwestor nie chciałby mieć w swoim portfelu spółki, dzięki której de facto już tyle zarobił? Dodać należy też, że GPW jako spółka, ma też całkiem niezłe perspektywy. Coraz więcej debiutujących spółek, rekordowe wpływy do funduszy inwestycyjnych i przyciąganie spółek z Europy Wschodniej sprawiają, że polski parkiet byłby na pewno dobrą inwestycją. No i zapomnieć nie można, że presja na niemiecką giełdę Deutsche Bourse ciągle rośnie, gdyż w przypadku udanych fuzji pozostałych giełd i powstawania nowych - bankowych, pozostałaby ona jedną z nielicznych, która nie dokonała połączenia. Czyżby więc miała powstać niemiecko-polska giełda?
A może to GPW w przyszłości przejmie inicjatywę i zacznie konsolidować giełdy w naszej części Europy?