Pieniądze do OFE trafiają za pośrednictwem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który przekazuje część naszej składki (dokładnie 2,92 proc.). O tym, jaka kwota trafiła do OFE, dowiemy się po zalogowaniu do Platformy Usług Elektronicznych (PUE) dostępnej na stronie Zakładu.
Wszystkie pieniądze, które gromadzą OFE, przeliczane są na tak zwane jednostki rozrachunkowe. Ich wartość zmienia się każdego dnia. Mnożąc liczbę posiadanych jednostek rozrachunkowych przez aktualną wartość takiej jednostki możemy dowiedzieć się, jaki kapitał dotychczas został zebrany w naszym funduszu emerytalnym.
Państwo daje...
Są też inne sposoby, by to sprawdzić. Po pierwsze aktywni użytkownicy OFE co roku dostają od swojego funduszu informację o tym, ile jednostek rozrachunkowych zgromadzili i jaka jest ich wartość. Po drugie, każdy fundusz ma platformę, na którą można się zalogować i na bieżąco sprawdzić wartość zgromadzonych tam środków emerytalnych.
Ostatnio premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że reformę OFE należy dokończyć. - To oddanie pieniędzy i przywrócenie własności, a 10 tys. zł wróci do Polaków - zapowiadał Morawiecki.
Warto pamiętać, że 10 tys. zł na koncie w OFE to tylko wartość średnia. Więcej środków mają tam zwykle mężczyźni (ci w wieku 46-50 lat mają nawet 15 tys. zł), a mniej kobiety (te powyżej 51. roku życia mają około 8 tys. zł). Co trzeci Polak w OFE ma więcej niż 10 tys. zł, co drugi jednak nie więcej niż 5 tys. zł.
Po drugie, jak wspominaliśmy wyżej, wartość jednostek rozrachunkowych zmienia się każdego dnia. Aktywa OFE jeszcze kilka miesięcy temu były warte o 20 mld zł więcej. Jednak koronawirus wywrócił giełdę do góry nogami, a co za tym idzie - również wartość akcji posiadanych przez OFE.
Dziś aktywa OFE są warte 130 mld zł, co przy 15 milionach rachunków Polaków daje średnio na osobę nie 10 tys. zł, a niecałe 9 tys. zł. W szczytowym momencie epidemii było to zaledwie 7,5 tys. zł na osobę. Giełda jednak odbiła.
...ale trochę zabiera
Po trzecie, środki mają wrócić do Polaków, ale pomniejszone o 15-proc. podatek (tzw. opłata przekształceniowa). Środki przekazywane na OFE były odliczane od dochodu do opodatkowania, więc przy ich planowanym "uwolnieniu" państwo ma zamiar ten podatek ściągnąć.
Co to oznacza dla Polaków? Przykładowo, jeśli ktoś uzbierał 10 tys. zł, to zwrot na Indywidualne Konto Emerytalne (IKE) wyniesie 8,5 tys. zł, a 1500 zł powędruje na konto budżetu. W przypadku, gdy ktoś ma 5 tys. zł w OFE, zwrot na IKE wyniesie 4250 zł. Do budżetu powędruje natomiast 750 zł. Z tych pieniędzy nie będziemy mogli skorzystać od razu, ale na starość.
W poniższej tabeli pokazaliśmy też wyliczenia dla kilku innych kwot kapitału zgromadzonego w OFE.
Jak będzie wyglądać reforma? Uczestnicy dotychczasowych OFE stają przed wyborem: albo oszczędzanie na IKE, albo przeniesienie środków na konto w ZUS.
Różnice są znaczne. Opcją domyślną będzie przejście z OFE na IKE. Ma się to stać bez wniosków i bez dodatkowego wysiłku. Pieniądze przekazane do IKE będą podlegały dziedziczeniu. W przeciwieństwie do tych, które trafią do ZUS.
Kiedy będzie można skorzystać z pieniędzy
Wybierając ZUS, uniknie się opłaty przekształceniowej, ale środki nie będą dziedziczone. Emerytury są jednak i tak opodatkowane, więc zysku z wyboru tego rozwiązania tak naprawdę nie będzie.
Co z tymi pieniędzmi, które będą leżały na IKE? Dalej będą inwestowane przez te same firmy, które działały w OFE. Po osiągnięciu wieku emerytalnego będziemy mogli sami nimi dysponować: albo od razu wypłacić całą gotówkę, albo co miesiąc pobierać z niej dodatek do emerytury z ZUS.