Mimo globalnego spowolnienia wśród inwestorów z Wall Street jest ciągle ogromny apetyt na ryzyko. Szukając jak najwyższych zysków wkładają coraz więcej pieniędzy na amerykańską giełdę. To sprawia, że wyceny największych światowych koncernów biją rekordy.
Czytaj więcej: Złoto najdroższe od 6 lat. "Nie zdziwi mnie jak za kilka lat będzie po 5 tysięcy dolarów"
Indeks S&P500 pierwszy raz w historii, która sięga lat 50-tych ubiegłego wieku, przekroczył wartość 3000 pkt. To kolejna psychologiczna bariera, jaka została złamana w trwającej blisko dekadę hossie na giełdzie w USA. To otwiera drogę do dalszych zwyżek notowań akcji. Symbolika okrągłych liczb dla inwestorów ma bardzo duże znaczenie.
Pierwszy raz indeks S&P500 sforsował granicę 2000 pkt w 2014 roku. A poniżej 1000 pkt był ostatnio w 2009 roku.
Eksperci wskazują, że paliwem do wzrostów notowań jest przekonanie o obniżkach stóp procentowych w USA, które wzmocniło środowe wystąpienie szefa amerykańskiego banku centralnego.
"Nastroje są optymistyczne. Ożywienie pojawiło się gdy poznaliśmy treść przemówienia prezesa Fed - Powella. W swoim oświadczeniu wskazuje, że niepewności dotyczące gospodarki są coraz większe, natomiast niska inflacja prawdopodobnie będzie bardziej trwała. Te gołębie komentarze utwierdzają inwestorów w tym, że obniżka stóp procentowych w USA jest niemal pewna w tym miesiącu" - czytamy w komentarzu analityków Domu Maklerskiego XTB.
Warto podkreślić, że w tym momencie dla inwestorów z Wall Street mniejsze znaczenie mają gorsze perspektywy wzrostu gospodarczego, a ważniejszy jest spadek oprocentowania w bankach, podbijający atrakcyjność bardziej ryzykownych aktywów, jakimi są akcje.
Na giełdzie panują świetne nastroje, ale niektórzy eksperci ostrzegają, że rośnie bańka spekulacyjna, która może niedługo pęknąć. I to z hukiem. Analitycy Morgan Stanley stwierdzili ostatnio, że akcje w USA są przewartościowane i zalecili ich sprzedawanie. Są jednak na razie w zdecydowanej mniejszości.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl