Hossa na giełdzie w USA trwa w najlepsze. Nie ma tygodnia, żeby nie padł nowy rekord notowań któregoś z głównych indeksów: S&P500, Dow Jones Industrial czy Nasdaq. Podobnie było w poniedziałek.
Ceny akcji już są tak wygórowane, że kolejne dni przynoszą stosunkowo niewielkie zmiany. Wzrosty indeksów na ostatniej sesji były rzędu 0,2-0,3 proc., ale tylko w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy skumulowana zwyżka przekracza już 100 proc.
Od dołka giełdowego z marca 2020 roku, gdy miał miejsce szczyt paniki na Wall Street, do teraz akcje spółek zgrupowanych w indeksach S&P500 i Nasdaq urosły odpowiednio o 104 proc. i 123 proc. Z kolei Dow Jones powoli dobija do okrągłych 100 proc. (jest 95 proc. na plusie).
Hossę na Wall Street napędzają m.in. pieniądze wpompowane w amerykańską gospodarkę w związku z kryzysem wywołanym COVID-19. Sprzyja temu też polityka pieniężna USA, która ciągle zapewnia tani pieniądz, który wiele firm wykorzystuje na inwestycje i rozwój.
Wzrosty na giełdach oparte są nie tylko na nadziejach, ale też na twardych danych, które pokazują, że firmy za Oceanem są w dobrej kondycji. Widać to właśnie teraz, bo trwa sezon publikacji raportów finansowych.
Jak wynika z wyliczeń FactSet, 87 proc. spółek, których akcje są notowane w indeksie S&P500, zanotowało w drugim kwartale lepszy od oczekiwań zysk netto.
Inwestorzy w tym tygodniu czekają na kwartalne raporty finansowe największych detalistów. Swoje wyniki przedstawią m.in.: Home Depot, Walmart, Target i Lowe's.
Czytaj więcej: Słono płacimy za ożywienie w gospodarce. Rekordowy wzrost PKB napędza najwyższa od 10 lat inflacja
Giełdowi gracze za Oceanem, choć nie tylko oni, z uwagą będą śledzić w najbliższych dniach sygnały z banku centralnego USA. Spekuluje się bowiem, o możliwym przykręceniu kurka z tanim pieniądzem.
Prezes FOMC Jerome Powell ma zabrać głos we wtorek o godz. 19.30 czasu polskiego. Z kolei w środę o godz. 20.00 zostanie opublikowany protokół z lipcowego posiedzenia FOMC.