Czwartek był w Polsce dniem wolnym od pracy. Od komputerów odeszli krajowi inwestorzy, ale na świecie handel akcjami trwał w najlepsze. W centrum uwagi znalazła się amerykańska giełda, która ustanowia nowe rekordy. Tak wysoko firmy z USA jeszcze nigdy nie były wyceniane.
Notowania indeksu S&P500, grupującego pół tysiąca największych amerykańskich spółek, przekroczyły poziom 2950 pkt. Obecnie kurs wynosi dokładnie 2954 pkt.
Wyraźna zwyżka i przeskoczenie poprzedniego szczytu z przełomu kwietnia i maja to efekt posiedzenia banku centralnego USA, który zasygnalizował zwrot w polityce pieniężnej. Nawet bardziej jednoznaczny niż niektórzy przewidywali. Widać to szczególnie po komentarzach w zagranicznych mediach. Padły zapowiedzi obniżek stóp procentowych. Być może już w lipcu.
Dlaczego obniżka stóp procentowych podbija notowania giełdowe? Niższe oprocentowanie w bankach to mniejszy koszt finansowania np. inwestycji, co jest korzystne z punktu widzenia spółek giełdowych. Rośnie również atrakcyjność akcji na tle innych aktywów, których rentowność zależy od stóp procentowych.
Po posiedzeniu amerykańskiego banku centralnego wiadomo, że aż 7 członków widzi na ten rok pełne dwie obniżki stóp procentowych. Jeden widzi niepełne dwie obniżki, natomiast druga część bankierów utrzymuje w większości swoje oczekiwania braku zmian na bieżący rok. Jeszcze do niedawna za utrzymaniem status quo był w zasadzie cały skład.
- Duża grupa członków Fed, widząca obniżki, zawiera prawdopodobnie najważniejszą osobę w całym Fed, czyli prezesa Jerome Powella. Jak widać, prawdopodobnieobnie zaczyna uginać się pod naciskami Donalda Trumpa i częściowo rynków finansowych. Po pierwsze Trump potrzebuje niższych stóp dla wsparcia gospodarki, natomiast rynek potrzebuje niższych stóp do pompowania obecnej bańki, która ma miejsce na rynku akcji - komentuje sytuację Michał Stajniak, analityk Domu Maklerskiego XTB.
Wskazuje, że jakikolwiek wyraźnie gorszy raport makroekonomiczny w najbliższym czasie zapewne skłoni bank do cięcia stóp procentowych w lipcu. To jednak dla rynków może być za mało.
- Rynki finansowe można porównać do wiecznie głodnego potwora, którego trzeba karmić czymś więcej niż jego własnymi oczekiwaniami - podkreśla Stajniak. Dlatego studzi hurraoptymizm. Choć nei wyklucza, że Wall Street dalej będzie śrubować rekordy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl