Na początku kwietnia pisaliśmy o tym, że wkrótce koszty trzymania oszczędności w bankach zaczną przewyższać naliczane odsetki. Eksperci wskazywali, że wielu klientów może przerzucić się na obligacje skarbowe. Te najprostsze nie różnią się wiele od lokat, a dają zarobić znacznie więcej.
Podczas gdy w wielu bankach oprocentowanie podstawowych lokat spadło poniżej 0,5 proc., obligacje oferowane przez państwo (tym samym bardzo bezpieczne) dawały zarobić w skali 3 miesięcy 1,5 proc. Zamrożenie pieniędzy na 2 lata dawało 2,1 proc. zysku rocznie.
Jednocześnie wiadomo było, że już od 1 maja warunki oprocentowania znacząco się pogorszą w związku z obniżką stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (mniej więcej o 1 pkt proc.). Stąd kumulacja zakupów obligacji, która sprawiła, że Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje za rekordową kwotę 5,4 mld zł.
W porównaniu do poprzedniego miesiąca sprzedaż obligacji skarbowych klientom detalicznym wzrosła ponad dwukrotnie. W marcu była na poziomie niecałych 2,4 mld zł.
"To historycznie rekordowy popyt w skali miesiąca, który jest wyrazem zaufania do tej formy lokowania i pomnażania oszczędności" - komentuje statystyki wiceminister finansów Piotr Nowak.
Największym zainteresowaniem cieszyły się obligacje 4-letnie. Polacy w kwietniu ulokowali w nich 2 mld 853,5 mln zł. Tu głównym wabikiem było oprocentowanie.
Drugim najbardziej popularnym typem obligacji były najkrótsze 3-miesięczne papiery, których MF sprzedało za kwotę 1 mld 78,4 mln zł.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie