W ostatnim czasie, a w zasadzie od wrześniowej wyprzedaży obserwujemy nieprzerwane wzrosty na Wall Street. Nerwowo było jedynie na przełomie stycznia oraz lutego, kiedy "mali" inwestorzy skupieni na portalu Reddit postanowili zatrząsnąć rynkowym ładem.
Sytuacja jednak szybko powróciła do normy i na ten moment S&P 500 zyskuje ok. 5 proc. od początku roku. Nie jest to dużo, ale sam poziom indeksu robi wrażenie - niemal 4000 punktów.
Pozostałe indeksy radzą sobie jeszcze lepiej. Nasdaq zyskuje w tym roku niemal 10 proc., natomiast często pomijany w analizach Russell 2000, który skupia małe spółki, głównie cykliczne, czekające na wsparcie fiskalne dla gospodarki, na ten moment zyskuje ponad 20 proc. Czy coś jest w stanie zatrzymać inwestorów z największego rynku giełdowego na świecie?
Teoretycznie jest to inflacja. Niemniej właśnie obecnie inwestorzy coraz mniej obawiają się tego czynnika. Jest to związane z tym, że ostatnie dane w postaci zmiany zatrudnienia, nastrojów konsumentów czy jednej z miar inflacji w USA - CPI, okazały się gorsze od oczekiwań.
Inwestorzy wzięli te napływające informacje jako wskazanie, że nie mamy do czynienia z przegrzewaniem się gospodarki w związku z gigantycznymi działaniami ze strony banku centralnego czy rządu. Widać tym samym przygaszone odbicie rentowności w tym momencie. Nie oznacza to jednak, że inwestorzy nie powinni być uważni.
Wystarczy spojrzeć na szalejące ceny ropy naftowej - Brent znacząco powyżej 60 dolarów za baryłkę, natomiast WTI powyżej wieloletniej spadkowej linii trendu, również zbliżającej się do poziomu 60 dolarów za baryłkę. Do tego drożejące rynku surowców rolnych - kukurydza, soja czy pszenica są najdroższe przynajmniej od kilku lat.
Na sam koniec warto zwrócić uwagę na te sygnały, o których było na samym początku, czyli rajdzie małych inwestorów na kupowanie akcji. W tym momencie inwestorzy zwrócili uwagę na spółki zajmujące się dystrybucją marihuaną, zarówno medyczną, jak i rekreacyjną. Zyskują takie spółki nie tylko na Wall Street, ale również na GPW.
Niemniej ogromne zainteresowanie tymi najmniejszymi akcjami i ogromny wzrost ilości opcji na rynku, dochodzący do historycznych poziomów może wskazywać, że jesteśmy na końcu pewnego cyklu wzrostowego.
Jeżeli dojdzie do wejścia jakiegoś nowego czynnika, np. faktycznego odbicia inflacji, który może mieć miejsce na wiosnę wraz z luzowaniem obostrzeń, wypłatą "czeków Bidena", główne indeksy mogą zaliczyć największą korektę przynajmniej od okresu lutego-marca zeszłego roku.