Ropa idzie w górę, a to nie koniec. Benzyna zmierza w kierunku 5 złotych

Ceny drożejącej od początku roku ropy naftowej będą coraz bardziej odczuwalne dla kierowców. Eksperci odnotowują wyraźne podwyżki na stacjach, a to dopiero początek. Prognozy wskazują, że na koniec roku zapłacimy za ropę nawet 20 proc. więcej.

Ropa idzie w górę, a to nie koniec. Benzyna zmierza w kierunku 5 złotych
Źródło zdjęć: © East News | Adam Staskiewicz / East News
Damian Słomski

Jeszcze w czwartym kwartale 2018 roku kierowcy za litr benzyny płacili ponad 5 zł. Średnio wychodziło prawie 5,15 zł, co oznaczało najdroższe tankowanie od 2014 roku. Sama końcówka poprzedniego roku i początek tego przyniosły zdecydowaną ulgę i spadek nawet w okolice 4,50 zł na niektórych stacjach.

Wszystko wskazuje na to, że warto było pod koniec lutego zatankować do pełna, a nawet zachomikować sobie więcej paliwa, bo już widać podwyżki cen. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że może być zdecydowanie drożej. Dlaczego? Przez mocno rosnące ceny ropy naftowej i mało optymistyczne z punktu widzenia kierowców prognozy dla niej na cały ten rok.

Wysokie ceny paliw w rafineriach przez długi okres nie przekładały się na stawki na stacjach, ale ten czas już minął.

Zobacz: Zaginiona ropa na dnie Zatoki Meksykańskiej

- Podwyżki cen paliw na stacjach stały się faktem i tankowanie w tym tygodniu kosztuje wyraźnie więcej niż w pierwszych dniach marca. Najbardziej, o 6 groszy na litrze, podrożał olej napędowy, który średnio kosztuje 5,09 zł. Pięcio- i czterogroszowa podwyżka dotyczy obu gatunków benzyn, sprzedawanych po 4,77 i 5,09 zł za litr - wskazują eksperci e-petrol.pl.

Najwyższe ceny w tym tygodniu odnotowali na Kujawach i Pomorzu, gdzie litr Pb95 sięgał 4,89 zł.

Obraz
© Money.pl | Damian Słomski

Ropa podbije benzynę do 5 zł?

Znowu zasadne są obawy kierowców o powrót benzyny w okolice 5 zł, a nawet wyżej. Niepokój wynika z dynamicznych wzrostów cen ropy naftowej. Gdy po raz ostatni średnia cena benzyny w Polsce wynosiła ok. 5 zł, ropa na nowojorskiej giełdzie kosztowała 55 dolarów. Teraz sytuacja się powtarza. W czwartek baryłka surowca kosztowała ponad 58 dolarów.

Jeszcze w grudniu cena ropy naftowej kształtowała się w okolicach 42 dolarów. W niecałe trzy miesiące zdrożała więc o ponad 35 proc.

Eksperci TMS Brokers szacują, że pod koniec 2019 roku notowania ropy mogą być zbliżone do 70 dolarów za baryłkę. Oznaczałoby to wzrost o 20 proc. w porównaniu do obecnej ceny.

- Notowania ropy naftowej w bieżącym tygodniu pną się w górę. Wsparciem dla takiego ruchu są problemy Wenezueli - wskazuje Dorota Sierakowska, ekspertka Domu Maklerskiego BOŚ. Zauważa, że kraj ten pogrąża się w coraz większym chaosie. Obecnie zmaga się z rozległym blackoutem. Przerwa w dostawach prądu trwa już 6 dni, paraliżując m.in. sektor naftowy. Terminale eksportowe zostały więc zmuszone do przerwania pracy.

Pretekstów do podwyżek cen jest więcej. Zapasy surowca w USA w minionym tygodniu spadły o prawie 4 mln baryłek. Do tego produkcja spadła o 100 tys. baryłek, do poziomu 12 mln baryłek dziennie.

Strategia OPEC działa

W przypadku innego dużego gracza na rynku, a więc Iranu, można się spodziewać ograniczeń w eksporcie ropy.

- Mało prawdopodobne zdaje się być przedłużenie złagodzenia sankcji przez Stany Zjednoczone. Skomplikowana sytuacja wewnętrzna i niestabilność powinny także skutkować przejściowym spadkiem dostępności surowca z takich krajów, jak Angola, Nigeria czy Libia - wyliczają analitycy TMS Brokers w specjalnym raporcie poświęconym ropie naftowej.

Dodają, że dostępność ropy na rynku zmniejszyła się już w w grudniu w wyniku ustaleń pomiędzy krajami OPEC i ich sojusznikami, które ustaliły, że obetną dzienne wydobycie surowca o 1,2 mln baryłek.

Obraz
© TMS Brokers | TMS Brokers

- To właśnie efekt tych cięć ostatecznie przeważy i będzie skutkował rosnącymi cenami ropy. Do końca roku w okolice nawet 70 dolarów - podkreśla Bartosz Sawicki, analityk TMS Brokers.

Precyzuje, że państwa OPEC zmniejszą produkcję o 800 tys. baryłek, zaś pozostałe kraje, przede wszystkim Rosja, o kolejne 400 tys. baryłek. Dodając do tego cięcia produkcji w Kanadzie, okazuje się, że dostępność surowca wraz z początkiem 2019 roku skurczyła się już o 1,5 mln baryłek na dzień. A oczywiście im mniej surowca, tym wyższa jego cena.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:money.pl
benzynapaliwaropa naftowa

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (239)