Nie mamy dobrych wiadomości dla kierowców. Ropa naftowa idzie na rekord. Za nami siedem kolejnych tygodni, które przyniosły wzrosty notowań "czarnego złota". Poniedziałkowy poranek sugeruje, że ten trend może się utrzymać.
Na giełdzie paliw w Nowym Jorku cena baryłki ropy przekroczyła kolejną granicę. Sforsowała poziom 80 dolarów. Co więcej, sięga już 81 dolarów. Surowiec w Stanach nie był tak drogi od 7 lat. Podobne ceny jak teraz obserwowaliśmy w listopadzie 2014.
Od końcówki sierpnia ropa zdrożała już o 30 proc. Wtedy chodziła po około 62 dolary. Kolejne 20 dolarów do obecnej wyceny i będziemy mieli na liczniku 100 dolarów. A jeszcze 12 miesięcy temu były na poziomie około 40 dolarów.
Czytaj więcej: Huragan Ida uderzył w wydobycie ropy. Mocno zdrożała benzyna
Jeszcze bliżej granicy 100 dolarów są notowania na giełdzie paliw w Londynie. Europejska odmiana Brent jest w poniedziałek wyceniana na niecałe 84 dolary.
Kryzys energetyczny
- Po ubiegłotygodniowych deklaracjach prezydenta Putina rynek gazu ustabilizował się, ale kryzys energetyczny nie został rozwiązany. Najlepiej widać to po nadal bardzo mocno rosnących cenach ropy - wskazuje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista Domu Maklerskiego XTB.
Ekspert zauważa, ze względu na dążenie do zmian pro-ekologicznych zapasy węgla w Azji są najniższe od wielu lat. I to akurat przed rozpoczęciem sezonu grzewczego.
- O powadze sytuacji świadczyły już wcześniej ograniczenia w dostawach prądu do chińskich fabryk oraz decyzja o wznowieniu wydobycia węgla, jednak sytuacja nie jest prosta. Region odpowiedzialny za znaczne wydobycie nawiedziły ulewy i powodzie, co będzie skutkować mniejszą produkcją. Zatem temat kryzysu energetycznego jest jak najbardziej żywy - ostrzega Kwiecień.
Brakuje ropy naftowej
Saudi Aramco, gigant w produkcji ropy, szacuje, że braki w zaopatrzeniu w gaz ziemny już spowodowały wzrost zapotrzebowania na ropę o około 500 tys. baryłek dziennie. Analitycy Goldman Sachs oceniają, że wzrost zapotrzebowania na ropę jest jeszcze wyższy.
Obawy na rynkach o dostawy ropy pogłębiły się po tym, jak w ubiegłym tygodniu amerykański Departament Energii poinformował, że nie ma w tej chwili żadnych planów, aby wykorzystać krajowe rezerwy ropy naftowej dla złagodzenia sytuacji.
Do tego kraje OPEC+ zdecydowały kilka dni wcześniej o zwiększeniu dostaw swojego surowca w listopadzie o zaledwie 400 tys. baryłek ropy dziennie. To kropla w morzu i zwiększa presję na dalszy wzrost cen ropy na globalnych giełdach paliw.
Paliwa zmierzają w kierunku 6 zł
Najnowsze wieści z rynku ropy naftowej martwią m.in. kierowców, którzy na stacjach paliw zostawiają coraz więcej pieniędzy i nic nie wskazuje na to, że miałoby się to zmienić w najbliższym czasie.
Ostatnie wyliczenia serwisu e-petrol.pl wskazywały na to, że średnia cena litra tańszej z benzyn kosztuje około 5,85 zł, a olej napędowy chodzi po 5,79 zł. Tymczasem prognozy na ten tydzień zakładają, że PB95 zdrożeje do 5,86-5,99 zł, a ON do 5,80-5,93 zł.
Oczywiście mowa o średnich cenach w kraju. W różnych województwach i na poszczególnych stacjach ceny potrafią się mocno różnić. Już teraz zdarzają się przypadki, że granica 6 zł została sforsowana.