Według dziennika "Kommiersant" podatek obejmie podmioty w odniesieniu do kondensatu gazowego potrzebnego do wytwarzania benzyny oraz oleju napędowego. Chodzi o firmy produkujące powyżej 35 proc. gazu. A to oznacza, że pomysł Kremla uderzy w Gazprom Nieft.
Serwis biznesalert.pl zwraca uwagę, że zakłady Gazpromu wyższego podatku od wydobycia jeszcze nie płaciły, ale robiły to inne spółki. "Gazprom wyprodukował w 2022 r. 18,3 mln ton kondensatu gazowego. Taka ilość po opodatkowaniu mogłaby zapewnić budżetowi dodatkowe 70-80 mld rubli rocznie" - czytamy.
Rosjanie mają problem
Moskwa chce także uzależnić wysokości dopłaty do sprzedaży paliw od wysokości podatku akcyzowego. Jak to ma wyglądać w praktyce? Jeśli dana firma liczy na dopłatę, to będzie musiała "zapewnić co najmniej 40 proc. wydobycia lekkich produktów petrochemicznych na rynek krajowy, płacąc stosowną akcyzę" - dodaje biznesalert.pl.
Te przepisy mają jednak ominąć państwowych gigantów jak Gazprom. Kreml szuka pieniędzy u bardziej niezależnych dostawców. Sam Gazprom ograniczył podaż gazu na Starym Kontynencie już dwa lata temu, czyli przed pełnoskalową inwazją na Ukrainę. Tego chciała Moskwa. W efekcie po sześciu miesiącach tego roku przychód koncernu zmalał ponad 8 razy.
Jak pisaliśmy na money.pl z opublikowanego w sierpniu dokumentu Gazpromu wynika, że w pierwszym półroczu jeden z rosyjskich czempionów wypracował 296,241 mld rubli netto zysku. Na połowę 2022 r. miał natomiast ponad 2,5 biliona rubli na plusie. Mowa więc o spadku rzędu 88 proc. - Przychody koncernu spadły o 41 proc. do 4,11 bln rubli i były najniższe od pierwszej połowy 2020 roku, kiedy świat ogarnął strach przed pandemią koronawirusa - zaznaczał "Bloomberg".