W związku z nowymi ostrymi sankcjami na Rosję zapowiedzianymi w weekend na giełdach w poniedziałek panuje spore zamieszanie. W Europie Zachodniej dominują spadki.
Wyprzedaż rano ominęła giełdę w Moskwie, która nie otworzyła się planowo. Rosyjskie władze ogłosiły, że opóźnią o 3 godziny start sesji. Miało do tego dojść o godzinie 10:00 czasu moskiewskiego.
Choć w stolicy Rosji jest już po godzinie 14.00 (+2 godziny w stosunku do polskiego czasu), strona internetowa moskiewskiej giełdy ciągle nie działa. Serwisy ekonomiczne nie publikują też aktualnych notowań. W końcu pojawiła się oficjalna informacja, że rosyjska giełda dziś się nie otworzy.
Rosyjskie koncerny dołują
Warto jednak zauważyć, że wiele czołowych rosyjskich koncernów jest notowanych nie tylko na lokalnej giełdzie. Są też obecne np. na parkiecie w Londynie czy Frankfurcie.
Okazuje się, że aktualne notowania Gazpromu w Wielkiej Brytanii i w Niemczech są na minusie blisko 40 proc. Przypomnijmy, że to czołowy rosyjski koncern państwowy. Jest największym światowym wydobywcą gazu ziemnego. Kontroluje blisko 20 proc. udokumentowanych rezerw surowca.
To nic przy załamaniu na akcjach Sberbanku, czyli największego rosyjskiego banku. Doniesienia o sankcjach związanych z blokadą systemu SWIFT (bankowe rozliczenia międzynarodowe) sprawiły, że w poniedziałek notowania Sberbanku są około 70 proc. pod kreską.
Również paliwowe koncerny takie jak Lukoil i Rosneft ostro dołują. Przed południem na londyńskiej giełdzie traciły odpowiednio 50 i 40 proc. Równocześnie ceny ropy naftowej na światowych rynkach dość wyraźnie idą w górę (+5 proc.), co pokazuje, że posiadacze akcji obu gigantów spodziewają się poważnych konsekwencji sankcji.
Wśród największych rosyjskich koncernów można wymienić też np. Novatek. To największy rosyjski niezależny producent gazu ziemnego i drugi co do wielkości w ogólnej produkcji gazu po koncernie Gazprom. Także tego giganta nie ominęła wielka wyprzedaż akcji. W poniedziałek w Londynie jego notowania osunęły się o prawie 70 proc.
Rosyjskie spółki cofnęły się o kilka lat
Tego typu straty jednego dnia można liczyć w bilionach rubli. Największe rosyjskie spółki, które przed wojną na Ukrainie wartością swojego biznesu równały się ze światowymi potęgami, są teraz z kapitalizacją na poziomach sprzed wielu lat.
W krótkim czasie w oczach inwestorów straciły to, co biznesowo budowały przez ostatnie lata. Na przykład Gazprom na giełdzie w Londynie wyceniany jest najniższej od 2017 roku. Z kolei Sberbank w całej swojej historii obecności na tamtym parkiecie nie był aż tak nisko ceniony.