Na oczekiwania co do dalszych ruchów na notowaniach ropy naftowej mogą wpłynąć decyzje największych eksporterów surowca - już w czwartek kraje zrzeszone w OPEC+ będą dyskutować na temat sytuacji na rynkach paliw. Na początku sierpnia producenci ropy zdecydowali o zwiększeniu podaży czarnego złota, jednak ich najnowsze prognozy mogą spowodować, że ponownie ograniczą produkcję. Z prognoz wynika, że w 2021 r. globalny popyt na ropę będzie niższy od wcześniejszych oczekiwań o 1,1 mln baryłek dziennie. To efekt m.in. widma słabnącego popytu ze względu na odradzanie się pandemii koronawirusa oraz zwiększającej się podaży amerykańskiej ropy z łupków.
Nieco bardziej optymistyczni są cytowani przez Bloomberga analitycy Citigroup. Ich zdaniem notowania ropy będą się umacniać w kolejnych kwartałach, by na koniec przyszłego roku osiągnąć poziom 58 i 60 USD za baryłkę odpowiednio dla ropy WTI i brent. Tamtejszy szef zespołu analiz rynku surowców uważa, że w drugim półroczu 2021 r. globalna konsumpcja surowca ma powrócić do poziomu z 2019 r., tj. 101 mln baryłek dziennie.
Rynek czeka tymczasem na dane o zapasach ropy w Stanach Zjednoczonych. Eksperci oczekują wzrostu zapasów surowca o 2,3 mln baryłek, po wzroście w ubiegłym tygodniu o nieco ponad 2 mln baryłek. WE wtorek dane o zapasach ropy za oceanem poda niezależny Amerykański Instytut Paliw, natomiast w środę swoje dane przedstawi amerykański Departament Energii.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI