Wtorkowy poranek przynosi znaczące umocnienie złotego. To już trzeci taki kolejnych dzień, po tym jak w ubiegłym tygodniu kurs EUR/PLN przetestował ponad 11-letnie maksima, szwajcarski frank był najdroższy od ponad 5 miesięcy, a dolar od 3 miesięcy. O godzinie 10:10 za euro trzeba było zapłacić 4,5820 zł, czyli o 1,9 gr mniej niż w poniedziałek na koniec dnia i wobec 4,6455 zł w ostatni czwartek. W tym samym czasie frank taniał o 2,4 gr do 4,2785 zł, dolar o 3 gr do 3,9225 zł, a brytyjski funt cofał się o 1,8 gr i kosztował 5,0865 zł.
Umocnienie złotego to odpowiedź na obserwowaną na rynkach poprawę klimatu inwestycyjnego, co idzie w parze z korzystnym z punktu widzenia złotego, wzrostem notowań EUR/USD. W obu przypadkach wspólnym mianownikiem jest narastające przekonanie, że dzisiejsze wybory prezydenckie w USA wygra Joe Biden. Takie rozstrzygnięcie uważane jest za bardziej korzystne z punktu widzenia rynków, gdyż może przynieść większe wsparcie dla osłabionej przez pandemię koronawirusa amerykańskiej gospodarki. Ponadto, co również nie jest bez znaczenia, nastroje poprawia sam fakt wyborów, co już jutro zdejmie ryzyko z nimi związane.
Wybory prezydenckie w USA są teraz głównym tematem na rynku walutowym, spychając na drugi plan pandemię i publikowane dane makroekonomiczne. Sytuacja nie jest jednak zero-jedynkowa. Ewentualna wygrana Bidena przyniesie uczucie ulgi jedynie wtedy, gdy będzie wyraźna i nie będzie kwestionowana przez prezydenta Trumpa. Istotne będzie też to, jak po nowym rozdaniu będzie kształtowała się sytuacja w amerykańskim Senacie, który dotychczas był kontrolowany przez Republikanów.
Z punktu widzenia złotego, im lepsze będą nastroje na rynkach finansowych i wyższy kurs EUR/USD, tym lepiej. Jednakże na duże jego umocnienie, w tym na spadek EUR/PLN poniżej 4,50 zł w najbliższym czasie nie ma co liczyć. Ryzyka związane z pandemią w Polsce i Europie, a za chwilę prawdopodobnie również w USA, nie pozwalają na taki scenariusz.
Marcin Kiepas
analityk Tickmill