Kluczowym tematem rozmów krajów OPEC+ jest propozycja zmian w porozumieniu naftowym. Jeszcze w lutym komitet techniczny OPEC+ zarekomendował obniżenie limitów produkcji ropy o co najmniej 600 tysięcy baryłek. Takie, a nawet większe cięcie produkcji jest możliwe, jednak nie wszystkie państwa są do niego przekonane.
Kraje OPEC naciskają na istotne obniżenie limitów produkcji. Mówi się nawet o obniżce rzędu 1 mln - 1,5 mln baryłek dziennie (dodatkowej, ponad obecne 2,1 mln baryłek dziennie), czyli większej niż zakładały wcześniejsze prognozy. Państwom kartelu zależy na nim, ponieważ chcą one za wszelką cenę doprowadzić do wzrostu notowań ropy naftowej na światowym rynku (przy obecnych cenach budżety wielu państw OPEC są mocno pod kreską). Wspomniane duże obniżki miałyby dotyczyć jednak tylko II kwartału br., natomiast w drugiej połowie tego roku cięcia powróciłyby do obecnych poziomów, czyli 2,1 mln baryłek dziennie.
Głównym oponentem takiego rozwiązania jest Rosja. Minister energii tego kraju, Aleksander Nowak, zaznaczył, że dla Rosji nawet obecne, niższe ceny ropy, są komfortowe, a dalsze cięcia są zbędne. Dzisiaj Nowak wrócił do Moskwy na wewnętrzne konsultacje, więc ostatecznych rozstrzygnięć możemy spodziewać się w piątek, gdy wróci on na spotkanie OPEC+ z oficjalnym stanowiskiem.
Niepewność na rynku ropy jest odzwierciedlana poprzez ceny tego surowca, które wyhamowały zwyżkę w oczekiwaniu na kolejne rozstrzygnięcia. Ogólne nastroje są jednak dobre: inwestorzy zakładają, że OPEC jest chętne do podjęcia jakichś działań, niezależnie od tego, czy dołączy do nich Rosja.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI