Oznacza to, że po zmianach firmy dopłacą do wynagrodzeń nawet 2,5 mld zł.
"Pracujemy nad takimi zmianami" - powiedział ,,Rzeczpospolitej" Szwed. I dodał: "Chcielibyśmy, aby weszły w życie jak najszybciej".
"Wszystko wskazuje, że wyższe składki przyjdzie zapłacić przedsiębiorcom już od 1 stycznia 2021 r. Zapłacą je od wynagrodzeń osób, które pracują na co najmniej dwóch umowach zlecenia lub łączą pracę na zleceniu z etatem czy działalnością gospodarczą" - podaje dziennik.
Obecnie pełne składki płaci się od pierwszej umowy, o ile opiewa ona na kwotę minimalnego wynagrodzenia (obecnie 2,6 tys. zł, od 2021 r. - 2,8 tys. zł brutto). Od kolejnych umów wystarczy potrącić składkę zdrowotną.
W przypadku, gdy pierwsza w pełni oskładkowana umowa ma zmienne wynagrodzenie, niższe od minimalnego, składki należy odprowadzić także od kolejnych umów zawieranych przez kolejne firmy, aż przychody ze zsumowanych umów przekroczą kwotę 2,6 tys. zł.
Dziennik zauważa, że zmiana oskładkowania pozytywnie wpływie na wysokość emerytur.
"Problem w tym, że obecnie zatrudnienie na kilku umowach jest stosowane w turystyce czy gastronomii, które najmocniej odczuły kryzys gospodarczy wywołany przez pandemię koronawirusa. Nałożenie na nich obowiązku zapłaty wyższych składek od zleceń trudno uznać za wsparcie w wychodzeniu z kryzysu gospodarczego" - podkreśla "Rz".