"Zakładamy, że spadek liczby pasażerów będzie sięgał co najmniej 20% w 2020 r. (od 2019 r.), ale średnio 70% w okresie trzymiesięcznym. [...] Natomiast wzrost nie będzie tak szybki gwałtowny jak po poprzednich kryzysach ze względu na trudności w powstrzymaniu rozprzestrzeniania się wirusa" - czytamy w komunikacie.
W ocenie agencji, odbicie po epidemii SARS w 2003 r. było szybsze ze względu na mniejszą skalę zachorowań. Natomiast w tym przypadku spadek liczby pasażerów może być widoczny także przez okres sześciu miesięcy, następujących po trzymiesięcznym, największym spadku liczby pasażerów.
Po ustaniu epidemii koronawirusa na mniejszy wzrost liczby pasażerów mogą mieć wpływ obawy związane z podróżami. Znaczna poprawa powinna - w ocenie S&P Global Ratings - nastąpić po 24 miesiącach.
Z danych Międzynarodowego Stowarzyszenia Transportu Powietrznego (IATA) z 5 marca 2020 roku, na które powołuje się S&P Global Ratings wynika, że najmniej korzystny scenariusz zakładał 23% spadek liczby pasażerów w Chinach, Japonii, Australii i innych krajach Azji i Pacyfiku, 24% w większości krajów europejskich, a nawet do 30% ze względu na rozprzestrzenianie się wirusa we Włoszech i Hiszpanii oraz zamknięciem granic w kilku krajach europejskich.
Jednak prognozy IATA zakładały jedynie 10-proc. spadek w 2020 r. Szereg lotnisk wprowadza udogodnienia dla przewoźników lotniczych, np. aeroports de Paris zawiesza opłaty parkingowe dla samolotów unieruchomionych na swoich platformach, zwalnia też z opłat najemców na czas zamknięcia placówki.
