Rosyjskie wojska wkroczyły na wschodnie tereny Ukrainy okupowane przez separatystów. To wywołało błyskawiczną reakcję Zachodu, który ogłosił pierwsze sankcje, licząc na wycofanie się Rosji z eskalowania konfliktu.
Na pierwszy rzut oka lista działań wymierzonych przeciwko Rosji jest długa. Mowa o wstrzymaniu certyfikacji dla Nord Stream 2 przez Niemcy, co jednak nie oznacza całkowitego porzucenia projektu. Sankcjami zostały objęte mniejsze banki takie jak Bank Rossiya, Promsvyazbank, IS Bank, General Bank oraz BlackSea Bank, a także rosyjscy parlamentarzyści.
Zachód wprowadził też zakaz handlu z separatystycznymi republikami oraz odciął Rosję od finansowania. Nie może ona pożyczać pieniędzy i handlować nowym długiem.
Dotychczas ogłoszone sankcje nie wystraszyły Rosji, która nie zamierza cofnąć się ani o krok. Wyraźnie dał to do zrozumienia m.in. ambasador Rosji w USA Anatolij Antonow.
To tylko słowa i gra Rosji? Rynki finansowe i zachowanie inwestorów z całego świata pokazują, że dotychczas nałożone sankcje gospodarcze nie działają. Eksperci domu maklerskiego XTB przyznają, że rynki zignorowały działania Zachodu wymierzone w rosyjskiego agresora.
Spadki na giełdzie w Rosji wstrzymane
Michał Stajniak z XTB zauważa, że pomimo sankcji, rubel jest o około 2 proc. mocniejszy niż podczas wtorkowego szczytu notowań. Od kilkunastu godzin zaskakuje stabilnością, a kurs dolara utrzymuje się niewiele powyżej 79 rubli.
Dobrze wygląda też polska waluta, która nawet lekko zyskuje względem euro i dolara, a jest przecież bardzo wrażliwa na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą.
"Na wielu rynkach ogłoszenie ograniczonych sankcji uznano za dobry powód do zwiększenia apetytu na ryzyko, wspierając m.in. złotego" - komentują sytuację ekonomiści Santandera. Podkreślają jednak, że kluczowe będą dalsze działania Rosji.
"Nie można wykluczyć, że za sprawą geopolityki kurs euro będzie dalej zmierzał w stronę 4,60 w tym tygodniu" - ostrzegają. W środę w południe był w okolicach 4,54 zł.
Także notowania giełdowe z ostatnich 24 godzin pokazują, że sankcje nie zrobiły większego wrażenia na inwestorach. W środę niemal wszystkie europejskie indeksy świecą na zielono, co oznacza, że zyskują na wartości. Zwyżki są umiarkowane i przed południem nie przekraczały 1 proc.
Warto zauważyć, że również na rosyjskiej giełdzie zapanował spokój. Indeks RTS w poniedziałek zaliczył zjazd o 13 proc., a we wtorek po ogłoszeniu sankcji poszedł w górę o 1,6 proc. W środę utrzymuje się na zbliżonym poziomie.
Notowania giełdy moskiewskiej (indeks RTS) w tym tygodniu
Symboliczne sankcje. Poważne działania odłożone
- Złoto, które jest barometrem ryzyka, spadło nawet poniżej 1895 dolarów za uncję - wskazuje Stajniak. Jeszcze 24 godziny wcześniej sięgało 1915 dolarów.
- Podobnie, jak to miało miejsce w roku 2014, w większości są to sankcje, które nie odbiją się istotnie na rosyjskiej gospodarce. Część z nich jest wręcz symboliczna, jak unijne sankcje na członków Dumy, czy też amerykański zakaz inwestycji w regionach kontrolowanych dotychczas przez separatystów - podkreśla Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
Zauważa, że najwięksi rosyjscy gracze bankowi, jak Sberbank czy VTB, zostali oszczędzeni i ich sankcje nie dotknęły. Ograniczony został dostęp do rynków finansowych dla rosyjskiego rządu i instytucji finansowych, ale prawda jest taka, że przy niewielkim długu nie jest to zbyt duży cios dla Moskwy.
"Dotychczasowe sankcje Zachodu na Rosję są wciąż łagodne, według modelu odstraszania. Bolesne opcje zostają na później" - podsumowują sytuację ekonomiści ING Banku Śląskiego.
Eksperci rynkowi zgodnie twierdzą, że największym uderzeniem w Rosję byłoby wstrzymanie importu surowców energetycznych. Dopiero to mogłoby poważnie wstrząsnąć akcjami, walutami i cenami na giełdach towarowych.