W sobotę weszły w życie nowe obostrzenia. Restauracje, bary i puby zostały zamknięte. Działalność mogą prowadzić tylko "na wynos". Przedstawiciele branży zapowiadają bankructwa i proszą rząd o pomoc. Problem mają zarówno mali przedsiębiorcy jak i duże sieci.
- Sytuacja epidemiczna i w jej wyniku wprowadzenie kolejnego lockdown w gastronomii to ponowny, znaczący cios dla branży. W najśmielszych przewidywaniach nie zakładaliśmy aż tak trudnej sytuacji epidemicznej - przyznaje Sylwester Cacek, prezes Sfinksa.
Szef spółki zarządzającej restauracjami marki Sphinx, Chłopskie Jadło czy Wook, których jest w Polsce blisko 150, w oficjalnym komunikacje wskazuje na największe trudności.
- Próbowaliśmy się podnieść po pierwszym zamknięciu, odbudowując sprzedaż, by w ten sposób nadrabiać straty notowane wiosną i coraz lepsze wyniki dobrze rokowały na przyszłość. (...) Mimo to lokale gastronomiczne zostały uznane za miejsca niebezpieczne i po serii ograniczeń godzin pracy ostatecznie zamknięte. Zostaliśmy znów niemal całkowicie pozbawieni przychodów, gdyż wpływy z delivery stanowią niecałe 12 proc. sprzedaży i nie są w stanie zrekompensować zamknięcia restauracji - wskazuje Sylwester Cacek.
Prezes podkreśla, że jednocześnie cały czas firma ponosi koszty działalności, starając się utrzymać struktury operacyjne i miejsca pracy.
- Niestety, jak doświadczenie pokazuje, raczej nie możemy liczyć w większości przypadków na zrozumienie na rynku dla tej sytuacji, zwłaszcza ze strony wynajmujących i w większości przypadków nie mamy szans na szybkie polubowne rozwiązanie sytuacji - narzeka.
Czytaj więcej: Braster zrobił rachunek sumienia. Zamiast rewolucyjnego wynalazku jest walka o przetrwanie
Dodaje, że tylko kilku wynajmujących chciało zrozumieć, jak mogą wyglądać perspektywy dla rynku i zgodzili się z propozycjami Sfinksa.
- Ponieważ trudno liczyć na solidarne podejście do tej sytuacji, głównie wynajmujących, od których zależy dalsze powodzenie walki o przetrwanie, musimy się chronić, żeby całkowicie nie zdestabilizować naszej sytuacji. Tym bardziej, że luka przychodowa nie będzie dotyczyć tylko okresu lockdown, ale także wielu miesięcy po ponownym otwarciu - zauważa Cacek.
Sfinks łapie za tarczę
W związku z tym Sfinks zdecydował się skorzystać z narzędzia w ramach czwartej tarczy antykryzysowej i zapowiedział otwarcie uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego. Spółka w najbliższych dniach zawrze wymaganą przepisami prawa umowę o sprawowanie nadzoru z licencjonowanym doradcą restrukturyzacyjnym oraz złoży wniosek do Monitora Sądowego i Gospodarczego o dokonanie obwieszczenia o otwarciu postępowania o zatwierdzenie układu z wierzycielami.
- Da nam czas na wypracowanie rozwiązań umożliwiających restrukturyzację naszych zobowiązań oraz skuteczne dostosowanie kosztów do tempa wychodzenia z popandemicznej sytuacji. Uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne to według naszych analiz obecnie najszybszy i najbardziej skuteczny tryb - tłumaczy prezes Cacek.
Co daje taka procedura? Umożliwia m.in. zawarcie układu z wierzycielami przy zapewnieniu szerokiej ochrony przed egzekucją i wypowiedzeniem kluczowych umów. Mowa zarówno o najmie, dzierżawie, leasingu czy kredytach.
Szansa na efektywne oddłużenie w ramach takiej procedury jest tylko jednorazowa, a niepowodzenie uproszczonej restrukturyzacji może skierować dłużników na skomplikowane tory pozostałych procedur restrukturyzacyjnych albo upadłościowych.
Restauracje dalej działają
Jednocześnie Sfinks informuje, że kontynuuje bieżącą działalność w zakresie dopuszczalnym przepisami prawa, tj. w szczególności sprzedaży w dostawie i na wynos. Równolegle będzie na bieżąco analizował dostępne programy pomocowe oraz możliwe rozwiązania celem pozyskania wsparcia finansowego.
Na początku marca, przed zamknięciem branży na skutek pandemii, spółka Sfinks Polska zarządzała 168 lokalami gastronomicznymi na terenie Polski. Obecnie jest ich 145 pod szyldami Sphinx, Chłopskie Jadło i Lepione Pieczone, WOOK, Piwiarnia, Meta oraz Fabryka Pizzy. Część lokali nie wznowiło dotąd działalności po lockdown, a część została trwale zamknięta.
Pod względem wielkości sprzedaży oraz liczby restauracji Sfinks jest największą w Polsce siecią typu casual dining. Jest jednocześnie trzecią pod względem przychodów firmą gastronomiczną w Polsce.