Poniedziałkowa sesja była okresem małej zmienności i niewielkiej płynności. Nie obyło się jednak bez wielu informacji politycznych i prognoz fundamentalnych, które wpływały na nastroje inwestorów na rynkach surowców.
Najważniejszym czynnikiem, szeroko komentowanym w mediach, jest powrót napiętych relacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Szef chińskiego MSZ oskarżył ,,pewne siły" w USA o spychanie relacji amerykańsko-chińskich na skraj ,,nowej zimnej wojny". Z kolei Donald Trump już od dłuższego czasu sugeruje, że niekompetencja i niedopatrzenie Chińczyków doprowadziły do rozprzestrzenienia się koronawirusa na cały świat, za co Państwo Środka powinno zostać ukarane gospodarczo i politycznie. Punktem zapalnym jest także sytuacja w Hongkongu.
Pogarszające się relacje USA i Chin stawiają pod znakiem zapytania tempo powracania globalnej gospodarki do normalności. Oba kraje są ważnym producentami i konsumentami wielu surowców i towarów. Chiny i USA należą m.in. do czołówki państw konsumujących największe ilości ropy naftowej oraz miedzi.
Jednak na rynkach obu tych surowców na początku tygodnia było spokojnie. Notowania ropy naftowej delikatnie wzrosły, jednak zwyżka miała na tyle niewielki zakres, że można mówić tu raczej o kontynuacji konsolidacji. Podobnie było w przypadku miedzi: w poniedziałek w obliczu zamkniętej giełdy LME w Londynie dostępne były jedynie dane z amerykańskiego rynku elektronicznego, które także pokazały delikatną zwyżkę, która nie zmienia praktycznie nic w sytuacji na rynku miedzi.
Spokojnie również było na wykresie cen złota. Poniedziałek zakończył się dla tego kruszcu na niewielkim minusie, natomiast we wtorek ceny złota nadrobiły tę niewielką zniżkę.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI