Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Bankructwo Ganta. Nie ma pieniędzy nawet na likwidację

0
Podziel się:

To trzeci największy deweloper w Polsce. Setki klientów i inwestorów liczy straty.

Bankructwo Ganta. Nie ma pieniędzy nawet na likwidację
(SalFalko/Flickr)

Oficjalnie wrocławski sąd ogłosił upadłość likwidacyjną Ganta. Jeden z największych polskich deweloperów jest w tak trudnej sytuacji finansowej, że nie ma nawet wystarczających środków na przeprowadzenie procesu likwidacji. Z tego też względu sąd jednocześnie umorzył sprawę. Pieniądze potracili zarówno klienci dewelopera jak i giełdowi inwestorzy.

Aktualizacja 17:42

Już na początku stycznia sąd ogłosił upadłość Gant Development, ale jeszcze wtedy w grę wchodziła możliwość zawarcia układu. Po kilku miesiącach okazało się, że nie dojdzie do porozumienia z wierzycielami.

_ - (...) w dniu 17 czerwca 2014 roku w ramach posiedzenia rady wierzycieli podjęto uchwałę, iż rada wierzycieli uważa za niecelowe prowadzenie dalszego postępowania w opcji układowej i rekomenduje zmianę sposobu prowadzenia postępowania na obejmujące likwidację majątku upadłego. Obecni na radzie wierzycieli wierzyciele zobowiązali się do złożenia w terminie 7 dni deklaracji co do pokrywania przez nich kosztów postępowania upadłościowego po przedstawieniu harmonogramu oraz wysokości kosztów _ - napisano w czerwcowym komunikacie.

Likwidacja spółki choć potwierdzona teraz przez wrocławski sąd, na obecną chwilę nie może dojść do skutku. Na kontach dewelopera nie ma nawet pieniędzy na pokrycie podstawowych kosztów związanych z przeprowadzeniem procesu likwidacji.

- _ Po uprawomocnieniu, spółka będzie funkcjonować bez nadzoru sądowego, a jej wierzyciele we własnym zakresie będą dochodzić swoich praw. Wszyscy wierzyciele, którzy czują się pokrzywdzeni i oszukani działaniami spółki mogą w tej sytuacji składać zawiadomienia do organów ścigania _ - mówił sędzia.

Sędzia poinformował, że spółka jest winna wierzycielom ponad 330 mln zł, ale kwota ta może wzrosnąć.

_ - Wierzycielami są różne podmioty, od osób prywatnych, przez spółki. To przede wszystkim podmioty, które wykupiły obligacje emitowane przez Gant Development SA o wartości 250 mln zł. Nie do końca wiadomo, gdzie są teraz te pieniądze, część z nich była pożyczana spółkom celowym Ganta _ - mówił sędzia.

Postępowanie upadłościowe w sprawie Ganta toczy się już od prawie roku. Pierwsze oznaki możliwej katastrofy pojawiły się w 2012 roku. Gant miał wtedy 412,4 mln zł straty w porównaniu do 30,6 mln zł zysku w 2011 roku. Już wtedy audytor spółki Deloitte zwrócił uwagę na kilka problemów dotyczących m.in. możliwości kontynuowania działalności.

Przez cały czas trzeci największy deweloper w Polsce, który wybudował w sumie ponad trzy tysiące mieszkań, próbował ratować finanse. Pozostawionych samemu sobie zostało kilkuset klientów.

Podczas gdy banki nie chciały już pożyczać pieniędzy, spółka zaczęła emitować obligacje. Proponując nawet kilkanaście procent zysku, tylko klientom indywidualnym Gant sprzedał papiery za około 20 milionów złotych. Inwestorzy są więc kolejnym poszkodowanym w całej sprawie.

Część zainwestowanych pieniędzy mogą jeszcze uratować posiadacze akcji Ganta. Podczas dzisiejszej sesji jeden walor jest wyceniany na około 30 groszy. Oznacza to ponad 30-procentowy spadek względem stanu z wczorajszego zamknięcia sesji. Z kolei na przestrzeni ostatnich 2 lat przecena przekracza już 93 procent.

KNF przyjrzy się sprawie

Komisja Nadzoru Finansowego analizuje ostatnie wydarzenia w firmie deweloperskiej Gant. Informacje o pozyskaniu inwestora i postanowieniach sądu upadłościowego wywołały huśtawkę notowań akcji spółki na GPW. We wtorek ok. godziny 14-tej akcje spadły o 22 procent.

W poniedziałek Gant poinformował o porozumieniu ws. ustalenia zasad i warunków restrukturyzacji spółki z udziałem inwestora, oraz o możliwym dokapitalizowaniu spółki przez tego inwestora. Po tej informacji kurs spółki urósł o ponad 40 procent. Sprawą zainteresowała się Komisja Nadzoru Finansowego.

_ - Widzimy tę sytuację w spółce, jesteśmy w stałym kontakcie ze spółką i badamy tę sprawę szczegółowo _ - powiedział Maciej Krzysztoszek z departamentu komunikacji społecznej KNF.

Gant opublikował w poniedziałek w Elektronicznym Systemie Przekazywania Informacji (ESPI) ponad 30 raportów. Dotyczyły one głównie zmian w zarządach spółek z grupy.

W jednym z nich spółka informowała o odwołaniu przez radę nadzorczą Ireneusza Radaczyńskiego z funkcji wiceprezesa Gant Development. Kilka godzin później na ESPI pojawił się komunikat podpisany przez Radaczyńskiego, w którym podano, że wspomniany raport o odwołaniu _ został nadany bez zgody i zatwierdzenia przez zarząd, przez osobę dyscyplinarnie zwolnioną ze spółki, wezwaną do wydania loginu i hasła do systemu ESPI _.

Z kolei we wtorek Gant podał, że Radaczyński rzeczywiście został odwołany w poniedziałek przez radę nadzorczą spółki. - _ W obecności wszystkich członków rady Ireneusz Radaczyński otrzymał do wglądu oryginał uchwały o jego odwołaniu oraz została wydana mu kopia ww. uchwały. Ireneusz Radaczyński odmówił pokwitowania otrzymania ww. dokumentu i opuścił lokal spółki _ - napisano w dzisiejszym raporcie.

Spółka dodała, że opublikowany przez Radaczyńskiego komunikat jest _ nieuprawnionym wykorzystaniem systemu ESPI _.

Także ten wątek bada KNF. - _ Jeśli chodzi o nieuprawniony dostęp do systemu ESPI, są to bardzo rzadkie przypadki i trzeba je w pełni wyjaśnić. W tym przypadku też badamy tę sprawę szczegółowo _ - skomentował Krzysztoszek. _ Musimy to dokładnie przeanalizować, przeglądamy dokumentację, wyjaśniamy to w trybie nadzorczym _ - dodał.

Czytaj więcej w Money.pl

spółka dnia
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)