Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Europejskie Centrum Odszkodowań nie boi się konkurencji PZU [WYWIAD]

0
Podziel się:

Zobacz, jak można zarabiać na chytrych ubezpieczycielach.

Krzysztof Lewandowski, prezes EuCO
Krzysztof Lewandowski, prezes EuCO (materiały prasowe)

O konkurencji na rynku likwidacji szkód, nieuczciwych praktykach ubezpieczycieli, milionowych odszkodowaniach, podboju Rumunii, wynikach finansowych oraz rekordowo drogich akcjach spółki Europejskie Centrum Odszkodowań, Money.pl rozmawia z jej prezesem Krzysztofem Lewandowskim (na zdjęciu).

Money.pl: W tym miesiącu PZU wprowadził usługę bezpośredniej likwidacji szkód w OC komunikacyjnym. Już dziś mają 32 procent tego rynku, ale liczą na jeszcze więcej, dzięki reprezentowaniu klientów w negocjacjach z ubezpieczycielami sprawców kolizji. Wchodzą wam w drogę.

Krzysztof Lewandowski, prezes Europejskiego Centrum Odszkodowań: Zdecydowanie nie. Około 95 procent likwidowanych przez nas szkód to szkody komunikacyjne osobowe. PZU wprowadziło natomiast opcję dotyczącą szkód majątkowych. Co więcej, możemy na tym nawet zyskać. Mam nadzieję, że przełoży się to na przyspieszenie procesu likwidacji szkód.

Skoro PZU powiedział A, to pewnie powie również B i zainteresuje się rynkiem szkód osobowych.

Nie sądzę, żeby była to dla nas realna konkurencja. Chodzi o to, że nasza wartość dodana dla klienta to nie jest wywalczenie o 10 czy 20 - tylko o kilkaset procent wyższego odszkodowania.

Pod koniec ubiegłego roku chwaliliście się rekordowym odszkodowaniem, które udało wam się uzyskać, na ponad 1,3 mln złotych dla 4,5 letniego chłopca, który uległ wypadkowi samochodowemu. Jaką wypłatę proponował ubezpieczyciel?

Chciał zapłacić tylko 180 tysięcy złotych. Sprawa jest w toku. Odwołaliśmy się od decyzji sądu i powinniśmy uzyskać jeszcze około 200 tysięcy. Łączna kwota powinna więc sięgnąć 1,5 miliona złotych. Wpłynęło do nas już ponad milion.

Wkrótce o podobnych sprawach ponownie usłyszymy, czy to wyjątkowy przypadek?

Widać tendencję do zasądzania coraz wyższych wypłat. Kilka lat temu odszkodowanie rzędu 400 tysięcy było dla nas ogromnym sukcesem. Wśród spraw, które są obecnie w toku, mamy kilka, których wartość jest bardzo bliska miliona.

Skąd tak duże dysproporcje między tym, co chce wypłacić zakład ubezpieczeń, a tym co zasądza sąd? Ubezpieczyciele nas oszukują?

Nie używałbym tak ostrych słów. Jest to związane bardziej z brakiem odpowiednich regulacji prawnych dotyczących wypłat. Szkodę rzeczową jest łatwo wycenić. Wiemy, ile kosztuje naprawa auta. Trudniej z wyceną życia i zdrowia. Mamy w tym zakresie dużą dowolność interpretacji. Ubezpieczyciele przez ostatnich kilka lat nie zmieniali stawek za tak zwany jeden procent uszczerbku na zdrowiu. Z kolei w sądzie zasądzane kwoty urosły z w ciągu trzech lat z 500-700 złotych za punkt procentowy do nawet 2500.

Z drugiej strony trudno się dziwić zakładom ubezpieczeniowym. W końcu to dla nich biznes i im mniej wypłacają, tym więcej zarabiają.

Dla firm takich jak Europejskie Centrum Odszkodowań to bardzo dobra sytuacja. Nie możecie narzekać na brak klientów.

Gdyby ubezpieczyciele wypłacali adekwatne świadczenia, nasz biznes nie rozwijałby się tak dynamicznie.

A to dochodowy biznes? Ile wynosi prowizja od uzyskanego odszkodowania?

Średni zarobek prowizyjny we wszystkich zgłaszanych sprawach to około 25 procent z zasądzonej lub wynegocjowanej kwoty.

Czyli na wspomnianej już sprawie 4,5 letniego chłopca zarobiliście już 250 tysięcy złotych?

Tak, chociaż muszę zastrzec, że wraz z rosnącą kwotą roszczeń, maleje procent prowizji.

To i tak dużo.

Osiągane przez nas odszkodowania są często i tak kilkukrotnie wyższe od tego, co chcą wypłacić ubezpieczyciele. Poza tym w przypadku roszczeń trafiających do sądu, to my płacimy w imieniu klientów za koszty sądowe oraz ponosimy wszystkie inne koszty procesu, który przeciąga się nawet na kilka lat.

Jaki odsetek wszystkich prowadzonych przez was spraw trafia do sądu?

Mamy w toku około 12 tysięcy spraw, z czego połowa rozstrzygnie się na drodze sądowej.

W całym 2014 roku ile spraw będziecie w stanie podjąć?

W 2012 roku było to 19 tysięcy, w 2013 prawie 25 tysięcy. W tym roku planujemy przekroczenie 30 tysięcy spraw.

A o jakich łącznych kwotach mowa?

Na sprawy przedsądowe przypada pula około 110 milionów złotych, na których wpływ teraz czekamy. W mniej więcej takiej samej liczbie spraw sądowych jest to już kwota rzędu 240 milionów. To pokazuje, o ile więcej płacą sądy.

Przed sądem klienci mogą więcej wywalczyć, ale i czas dochodzenia roszczeń jest dużo dłuższy.

Typowy proces trwa około dwóch lat. Ugoda z ubezpieczycielem zajmuje od czterech do sześciu miesięcy.

Według Polskiej Izby Ubezpieczeń, w pierwszym półroczu 2013 roku klientom i osobom poszkodowanym polscy ubezpieczyciele wypłacili 19,5 miliarda złotych odszkodowań i świadczeń. To o 2,2 procent więcej niż rok wcześniej. Jaką część tego poszkodowani zawdzięczają Europejskiemu Centrum Odszkodowań?

W całym zeszłym roku uzyskaliśmy dla klientów w Polsce około 160 milionów złotych. Jesteśmy liderem pod względem liczby spraw zgłaszanych miesięcznie. Szacujemy nasz udział w rynku firm odszkodowawczych na około 25 procent. Podkreślam jednak, że nie uwzględniam likwidacji szkód przez samych ubezpieczycieli. To niewiele, jak na cały rynek odszkodowań, ale i tak firmy o profilu działalności podobnym do naszego mają do zagospodarowania rynek o szacunkowej wartości około 700 milionów złotych.

Potencjał do zwiększenia skali działalności jest więc jeszcze duży. Jak będziecie chcieli to osiągnąć? W grę wchodzą przejęcia?

Przede wszystkim aktywnie poszukujemy nowych klientów. Mowa o 30-procentowym rozwoju w skali roku. Dodatkowo pracujemy nad nowymi produktami, które pozwolą nam wyjść poza rynek odszkodowań. Od ubiegłego roku już je testujemy. Są one związane ze szkodami komunikacyjnymi rzeczowymi, ale nie mogę zdradzać szczegółów. Konkurencja nie śpi.

A zagranica? Na razie działacie w Czechach, na Słowacji, Węgrzech i w Rumunii. Nie są to największe rynki.

Zgadza się, ale bariera wejścia jest niewielka. Dodatkowo rozwój rynku w ich przypadku jest zbliżony do tego w naszym kraju. Praktycznie w ogóle nie ma konkurencji. W pierwszych trzech wymienionych krajach rozwój zajmie nam 2-3 lata, żeby poważniej zaistnieć. Rumunia natomiast już po roku jest rentowna. Co miesiąc trafia do nas stamtąd około 300 spraw. To więcej niż razem z pozostałych rynków w Czechach, na Słowacji i Węgrzech.

Czyli na Rumuni skupicie się najmocniej?

Tak. To duży rynek, z bardzo dobrymi i szybkimi wypłatami odszkodowań. Na tym jednak nie poprzestaniemy. Chcemy wejść na dwa nowe, duże rynki. Większe niż Polska. Nazwy ogłosimy w swoim czasie.

Ale rozumiem, że w kręgu zainteresowań są kraje Europy Środkowo-Wschodniej?

Niekoniecznie, choć w szeroko pojmowanej Europie i na pewno nie jest to Ukraina.

Ani Rosja?

Pozostałbym przy Ukrainie.

Przeglądając wyniki finansowe za 2013 rok, jedna rzecz niepokoi. Zwiększyliście przychody i zysk na działalności operacyjnej, ale już na czysto zarobiliście prawie milion złotych mniej niż w 2012 roku. To spadek o ponad 8 procent.

Chodzi o optymalizację podatkową wynikającą z amortyzacji znaku towarowego. Wynik netto za 2012 rok, po korekcie o dodatkowy zysk w wysokości 3,1 mln złotych związany z amortyzacją znaku towarowego, wyniósł 8 milionów złotych. Skonsolidowany wynik netto za 2013 rok wyniósł 10,2 mln złotych. Okazuje się, że poprawiliśmy wynik netto o 28,5 procent.

Wybrane dane finansowe Grupy Europejskie Centrum Odszkodowań
w tys. zł 2013 2012 zmiana %
przychody ze sprzedaży 49 279 45 553 +8,2%
zysk operacyjny 11 324 9 734 +16,3%
raportowany zysk netto 10 244 11 150 -8,10%
skorygowany* zysk netto 10 244 8 000 +28,5%
  • wynik netto skorygowany o dodatkowy zysk związany z amortyzacją znaku towarowego - 3,1 mln zł ujęte w wyniku drugiego kwartału 2012 Źródło: Europejskie Centrum Odszkodowań

Czego można oczekiwać po 2014 roku?

Do tej pory nie podawaliśmy oficjalnie prognoz, ale spółka jest już na tyle dojrzała, że pierwszą tego typu informację przekażemy inwestorom między drugim a trzecim kwartałem. W latach 2012/2013 wzrost zysku przekroczył 25 procent. Byłbym rozczarowany, gdybyśmy w tym roku nie poprawili tego osiągnięcia.

Przy rosnących zyskach inwestorzy oczekują wyższej dywidendy. Co roku EuCO dzieliło się zyskiem. Co więcej, wypłata na jedną akcję w ciągu trzech ostatnich lat rosła. Licząc na utrzymanie tej tendencji, inwestor może oczekiwać ponad 80 groszy na akcję.

Mając na uwadze bardzo dobrą sytuację finansową Grupy EuCO, zdecydowaliśmy o rekomendacji wypłaty dywidendy z zysku za 2013 rok w kwocie 5 880 000 zł, czyli 1,05 zł na jedną akcję. Dzień dywidendy, rekomendowany walnemu zgromadzeniu, ustalony został na 23 września 2014 roku, a dzień wypłaty na 14 października 2014 roku.

Chcemy dzielić się z akcjonariuszami zyskiem również w kolejnych latach. Rada Nadzorcza przyjęła rekomendowaną przez zarząd politykę dywidendy. Jeżeli nie wzrosną istotnie potrzeby finansowania rozwoju Grupy EuCO, będziemy co roku rekomendować wypłatę do akcjonariuszy na poziomie minimum 25 procent zysku skonsolidowanego netto. Naszą intencją jest, aby kwota wypłacanej dywidendy wzrastała z każdym kolejnym rokiem.

W ostatnich dniach wartość akcji przekraczała 20 złotych, są więc najdroższe w nieco ponad 3-letniej historii notowań spółki na GPW. Szczególnie mocno drożeją w ostatnim czasie. Czym jeszcze możecie przyciągnąć do siebie inwestorów i co zrobicie żeby wartość akcji dalej rosła?

W ostatnich miesiącach w wynikach widać było nasze wcześniejsze starania związane z przekierowaniem działalności przedsądowej do sądów. Rynek teraz docenia fakt, że wpływy z działalności Kancelarii EuCO dynamicznie rosną do poziomu około 63 milionów z niewiele ponad 20 milionów rok wcześniej. Zyski zwiększyły się z 2,2 do przeszło 7 milionów złotych. Spodziewamy się co najmniej kontynuacji tej pozytywnej tendencji. Średnia za trzy kwartały 2013 roku to maksymalnie 250 wysłanych spraw sądowych na miesiąc. W czwartym kwartale było to łącznie 1,2 tysiące spraw i powtórzyliśmy to w pierwszych trzech miesiącach tego roku. Tym samym pracujemy już także na wyniki lat 2015-2016.

Czytaj więcej w Money.pl

Money.pl: W tym miesiącu PZU wprowadził usługę bezpośredniej likwidacji szkód w OC komunikacyjnym. Już dziś mają 32 procent tego rynku, ale liczą na jeszcze więcej, dzięki reprezentowaniu klientów w negocjacjach z ubezpieczycielami sprawców kolizji. Wchodzą wam w drogę.
Krzysztof Lewandowski, prezes Europejskiego Centrum Odszkodowań: Zdecydowanie nie. Około 95 procent likwidowanych przez nas szkód to szkody komunikacyjne osobowe. PZU wprowadziło natomiast opcję dotyczącą szkód majątkowych. Co więcej, możemy na tym nawet zyskać. Mam nadzieję, że przełoży się to na przyspieszenie procesu likwidacji szkód.
Skoro PZU powiedział A, to pewnie powie również B i zainteresuje się rynkiem szkód osobowych.
Nie sądzę żeby była to dla nas realna konkurencja. Chodzi o to, że nasza wartość dodana dla klienta to nie jest wywalczenie o 10 czy 20 , tylko kilkaset procent wyższego odszkodowania.
Pod koniec ubiegłego roku chwaliliście się rekordowym uzyskaniem odszkodowania na ponad 1 300 000 złotych dla 4,5 letniego chłopca, który uległ wypadkowi samochodowemu. Jaką wypłatę proponował ubezpieczyciel?
Chciał zapłacić tylko 180 tysięcy złotych. Sprawa jest w toku. Odwołaliśmy się od decyzji sądu i powinniśmy uzyskać jeszcze około 200 tysięcy. Łączna kwota powinna więc sięgnąć 1,5 miliona złotych. Wpłynęło do nas już ponad milion.
Wkrótce o podobnych sprawach ponownie usłyszymy czy to wyjątkowy przypadek?
Widać tendencję do zasądzania coraz wyższych wypłat. Kilka lat temu odszkodowanie rzędu 400 tysięcy było dla nas ogromnym sukcesem. Wśród spraw, które są obecnie w toku, mamy kilka, których wartość jest bardzo bliska miliona.
Skąd tak duże dysproporcje między tym co chce wypłacić zakład ubezpieczeń, a tym co zasądza sąd? Ubezpieczyciele nas oszukują?
Nie używałbym tak ostrych słów. Jest to związane bardziej z brakiem odpowiednich regulacji prawnych dotyczących wypłat. Szkodę rzeczową jest łatwo wycenić. Wiemy ile kosztuje naprawa auta. Trudniej z wyceną życia i zdrowia. Mamy w tym zakresie dużą dowolność interpretacji. Ubezpieczyciele przez ostatnich kilka lat nie zmieniali stawek za tak zwany jeden procent uszczerbku na zdrowiu. Z kolei w sądzie zasądzane kwoty urosły z w ciągu trzech lat z 500-700 złotych za punkt procentowy do nawet 2500.
Z drugiej strony trudno się dziwić zakładom ubezpieczeniowym. W końcu to dla nich biznes i im mniej wypłacają, tym więcej zarabiają.
Z kolei dla firm takich jak Europejskie Centrum Odszkodowań to bardzo dobra sytuacja. Nie możecie narzekać na brak klientów.
Gdyby ubezpieczyciele wypłacali adekwatne świadczenia nasz biznes nie rozwijałby się tak dynamicznie.
A to dochodowy biznes? Ile wynosi prowizja od uzyskanego odszkodowania?
Średni zarobek prowizyjny we wszystkich zgłaszanych sprawach to około 25 procent z zasądzonej lub wynegocjowanej kwoty.
Czyli na wspomnianej już sprawie 4,5 letniego chłopca zarobiliście już 250 tysięcy złotych?
Tak to wychodzi, chociaż muszę zastrzec, że wraz z rosnącą kwotą roszczeń, maleje procent prowizji.
To i tak dużo.
Osiągane przez nas odszkodowania są często i tak kilkukrotnie wyższe od tego, co chcą wypłacić ubezpieczyciele. Poza tym w przypadku roszczeń trafiających do sądu, to my zakładamy za klientów za koszty sądowe za sprawy oraz ponosimy koszty całego procesu, który przeciąga się nawet na kilka lat.
Jaki odsetek wszystkich prowadzonych przez was spraw trafia do sądu?
Mamy w toku około 12 tysięcy spraw, z czego połowa rozstrzygnie się na drodze sądowej.
W całym 2014 roku ile spraw będziecie w stanie podjąć?
W 2012 roku było to 19 tysięcy, w 2013 prawie 25 tysięcy. W tym roku planujemy przekroczenie 30 tysięcy spraw.
A o jakich łącznych kwotach mowa?
Na sprawy przedsądowe przypada pula około 110 milionów złotych, na których wpływ teraz czekamy. W mniej więcej takiej samej liczbie spraw sądowych jest to już kwota rzędu 240 milionów. To pokazuje o ile więcej płacą sądy.
Przed sądem klienci mogą więcej wywalczyć, ale i czas dochodzenia roszczeń jest dużo dłuższy.
Typowy proces trwa około dwóch lat. Ugoda z ubezpieczycielem zajmuje od czterech do sześciu miesięcy.
Według Polskiej Izby Ubezpieczeń w pierwszym półroczu 2013 roku klientom i osobom poszkodowanym polscy ubezpieczyciele wypłacili 19,5 miliarda złotych odszkodowań i świadczeń. To o 2,2 procent więcej niż rok wcześniej. Jaką część tego poszkodowani zawdzięczają Europejskiemu Centrum Odszkodowań?
W całym zeszłym roku uzyskaliśmy dla klientów w Polsce około 160 milionów złotych. Jesteśmy liderem pod względem liczby spraw zgłaszanych miesięcznie. Szacujemy nasz udział w rynku firm odszkodowawczych na około 25 procent. Podkreślam jednak, że nie uwzględniam likwidacji szkód przez samych ubezpieczycieli. To niewiele jak na cały rynek odszkodowań, ale i tak firmy o profilu działalności podobnym do naszego mają do zagospodarowania rynek o szacunkowej wartości około 700 milionów złotych.
Potencjał do zwiększenia skali działalności jest więc jeszcze duży. Jak będziecie chcieli to osiągnąć? W grę wchodzą przejęcia?
Przede wszystkim aktywnie poszukujemy nowych klientów. Mowa o 30-procentowym rozwoju w skali roku. Dodatkowo pracujemy nad nowymi produktami, które pozwolą nam wyjść poza rynek odszkodowań. Od ubiegłego roku już je testujemy. Są one związane ze szkodami komunikacyjnymi rzeczowymi, ale nie mogę zdradzać szczegółów. Konkurencja nie śpi.
A zagranica? Na razie działacie w Czechach, na Słowacji, Węgrzech i w Rumunii. Nie są to największe rynki.
Zgadza się, ale bariera wejścia jest niewielka. Dodatkowo rozwój rynku w ich przypadku jest zbliżony do tego w naszym kraju. Praktycznie w ogóle nie ma konkurencji.
W pierwszych trzech wymienionych krajach rozwój zajmie nam 2-3 lata, żeby poważniej zaistnieć. Rumunia natomiast już po roku jest rentowna. Co miesiąc trafia do nas około 300 spraw z Rumunii. To więcej niż razem z pozostałych rynków w Czechach, na Słowacji i Węgrzech.
Czyli na Rumuni skupicie się najmocniej?
Tak. To duży rynek, z bardzo dobrymi i szybkimi wypłatami odszkodowań. Na tym jednak nie poprzestaniemy. Chcemy wejść na dwa nowe, duże rynki. Większe niż Polska. Nazwy ogłosimy w swoim czasie.
Ale rozumiem, że w kręgu zainteresowań są kraje Europy Środkowo-Wschodniej.
Niekoniecznie, choć w szeroko pojmowanej Europie i na pewno nie jest to Ukraina.
Ani Rosja?
Pozostałbym przy Ukrainie.
Przeglądając wyniki finansowe za 2013 rok jedna rzecz niepokoi. Zwiększyliście przychody i zysk na działalności operacyjnej, ale już na czysto zarobiliście prawie milion złotych mniej niż w 2012 roku. To spadek o ponad 8 procent.
Chodzi o optymalizację podatkową wynikającą z amortyzacji znaku towarowego. Wynik netto za 2012 rok, po korekcie o dodatkowy zysk w wysokości 3,1 mln złotych związany z amortyzacją znaku towarowego, wyniósł 8 milionów złotych. Skonsolidowany wynik netto za 2013 rok wyniósł 10,2 mln złotych. Okazuje się, że poprawiliśmy wynik netto o 28,5 procent.
Czego można oczekiwać po 2014 roku?
Do tej pory nie podawaliśmy oficjalnie prognoz, ale spółka jest już na tyle dojrzała, że pierwszą tego typu informację przekażemy inwestorom między drugim a trzecim kwartałem. W latach 2012/2013 wzrost zysku przekroczył 25 procent. Byłbym rozczarowany, gdybyśmy w tym roku nie poprawili tego osiągnięcia.
Przy rosnących zyskach inwestorzy oczekują wyższej dywidendy. Co roku EuCO dzieliło się zyskiem. Co więcej, wypłata na jedną akcję w ciągu trzech ostatnich lat rosła. Licząc na utrzymanie tej tendencji inwestor może oczekiwać ponad 80 groszy na akcję.
Mając na uwadze bardzo dobrą sytuację finansową Grupy EuCO, zdecydowaliśmy o rekomendacji wypłaty dywidendy z zysku za 2013 rok w kwocie 5 880 000 zł, czyli 1,05 zł na jedną akcję EuCO. Dzień dywidendy, rekomendowany walnemu zgromadzeniu, ustalony został na 23 września 2014 roku, a dzień wypłaty na 14 października 2014 roku.
Chcemy dzielić się z akcjonariuszami zyskiem również w kolejnych latach. Rada Nadzorcza przyjęła rekomendowaną przez zarząd politykę dywidendy. Jeżeli nie wzrosną istotnie potrzeby finansowania rozwoju Grupy EuCO, będziemy co roku rekomendować wypłatę do akcjonariuszy na poziomie minimum 25 procent zysku skonsolidowanego netto. Naszą intencją jest, aby kwota wypłacanej dywidendy wzrastała z każdym kolejnym rokiem.
W ostatnich dniach wartość akcji przekraczała 20 złotych, są więc najdroższe w nieco ponad 3-letniej historii notowań spółki na GPW. Szczególnie mocno drożeją w ostatnim czasie. Czym jeszcze możecie przyciągnąć do siebie inwestorów i co zrobicie żeby wartość akcji dalej rosła?
W ostatnich miesiącach w wynikach widać było nasze wcześniejsze starania związane z przekierowaniem działalności przedsądowej do sądów. Rynek teraz docenia fakt, że wpływy z działalności Kancelarii EuCO dynamicznie rosną do poziomu około 63 milionów z niewiele ponad 20 milionów rok wcześniej. Zyski zwiększyły się z 2,2 do przeszło 7 milionów złotych. Spodziewamy się co najmniej kontynuacji tej pozytywnej tendencji. Średnia za trzy kwartały 2013 roku to maksymalnie 250 wysłanych spraw sądowych na miesiąc. W czwartym kwartale było to łącznie 1200 spraw i powtórzyliśmy to w pierwszych trzech miesiącach tego roku. Tym samym pracujemy już także na wyniki lat 2015-2016.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)