Już w najbliższych dniach PKN Orlen może ogłosić przełom w sprawie zapowiadanej od dawna wielkiej fuzji z Lotosem. Do tej pory blokowała ją Komisja Europejska, która widzi zagrożenie dla rynku i w celu zapewnienia zdrowej konkurencji, nakazała wcześniej sprzedaż części biznesu Lotosu.
Zalecenia KE przewidują m.in. sprzedaż na rzecz niezależnego podmiotu 30 proc. udziałów w rafinerii i sprzedaż na rzecz podmiotu działającego na polskim rynku detalicznej sprzedaży paliw 80 proc. sieci stacji Lotosu.
Jeśli potwierdzą się doniesienia Radia Zet, ważne paliwowe aktywa trafią w ręce zagranicznych inwestorów z Arabii Saudyjskiej i Węgier. Mowa o koncernach Saudi Armaco i MOL.
Wrogie przejęcie
Dziennikarz śledczy Wirtualnej Polski Szymon Jadczak na Twitterze zamieścił wpis, w którym zauważył, że państwowe spółki chcą sprzedać stacje benzynowe Lotosu węgierskiej firmie MOL, z którą współpracą oficjalnie chwali się prezydent Rosji Władimir Putin.
Na wpis dziennikarza na Twitterze szybko zareagował poseł Solidarnej Polski i Zjednoczonej Prawicy Janusz Kowalski, który znany jest z bardzo patriotycznego podejścia do biznesu. Jasno daje do zrozumienia, że nie zgadza się z taką polityką swojego rządu, która miałaby prowadzić do wyprzedaży polskiego majątku.
"Jestem przeciwnikiem prywatyzacji aktywów Lotosu i tworzenia na polskim rynku paliwowym miejsca dla zagranicznej konkurencji. Dziś zadaniem nr 1 to obrona aktywów państwa przed wrogim przejęciem" - podkreśla poseł Kowalski.
Warto zauważyć, że Janusz Kowalski nie jest zwykłym posłem, który wypowiada się w temacie spółek Skarbu Państwa. W latach 2019-2021 był sekretarzem stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych.
Rosjanin i Węgier - dwa bratanki
Węgrzy nie kryją się z bliskimi stosunkami z Rosjanami. To samo dotyczy biznesu. MOL jest jednym z największych koncernów na Węgrzech, gdzie udziały ma państwo. Historia ostatnich lat pokazuje, że jest w dobrych relacjach m.in. z rosyjskim gigantem Lukoil.
W 2019 roku, gdy doszło do głośnego skażenia ropy, obie strony szybko dogadały się, a przy podpisywaniu ugody do Budapesztu zawitał sam prezydent Putin.
Czytaj więcej: Morawiecki o nowym sojuszu. "Chcemy renesansu Europy"
"Polityka energetyczna Węgier od lat dąży do uzależnienia od Rosji i polega m.in. na budowaniu jej kolejnych przyczółków w regionie" - twierdzi Dominik Héjj, politolog specjalizujący się w tematyce węgierskiej, cytowany kilka miesięcy temu przez serwis Energetyka24.
Uzależnianie Węgier od Rosji trwa już dobrych kilka lat i jeszcze potrwa. Efektem tego jest m.in. podpisanie z Rosją długoterminowej umowy na dostawy gazu. Miało to miejsce w połowie 2021 roku.
Do sprawy odniósł się także Donald Tusk. Były premier na Twitterze napisał, że "Ład Kaczyńskiego jest bardziej rosyjski, niż sądzili najwięksi pesymiści".