Impulsem do przecen złota był zwrot amerykańskiej Rezerwy Federalnej w jastrzębią stronę i ogłoszenie planów wcześniejszej niż oczekiwano podwyżki stóp procentowych.
Niemniej, nie zmienia to faktu, że podwyżek tych i tak raczej nie zobaczymy wcześniej niż za 18 miesięcy (obecne plany zakładają pierwszą podwyżkę w 2023 r.). - W rezultacie, reakcja inwestorów na rynku złota na komunikat Fed mogła być przesadzona - ocenia Dorota Sierakowska.
- Oczywiście po takim szoku, ceny złota mogą najpierw szukać stabilizacji, natomiast fundamentalne perspektywy na tym rynku niewiele się zmieniły – kolejne miesiące będą upływać pod znakiem wysokiej inflacji na świecie, a to będzie sprzyjać powrotowi cen złota do zwyżek - dodaje.
Złoto jest uważane za bezpieczną przystań. Inwestorzy chętniej lokują w nim pieniądze w czasach niepewności. Nic więc dziwnego, że po wybuchy pandemii koronawirusa, cena kruszcu poszła mocno w górę i w sierpniu 2020 roku przekroczyła 2 tys. dolarów za uncję i znalazła się na najwyższym poziomie w historii.
Dziś notowania złota są znacznie niżej, bo w okolicach 1770 dolarów za uncję. O ile w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, czyli w kwietniu i maju, ceny kruszcu rosły, to w ostatnich dniach wyraźnie idą na południe.
Zobacz też: Ceny paliw. Benzyna najdroższa od ponad 6 lat
Wygląda jednak na to, że obserwowany spadek notowań kruszcu, to tylko chwilowa "zadyszka". Jeśli sprawdzą się prognozy z raportu "In Gold we Trust 2021", ubiegłoroczny rekord powyżej 2 tys. dolarów za uncję to dopiero początek. Za 9 lat kruszec może być ponad dwa albo nawet cztery razy droższy.